Doprowadzili do remisu - relacja z meczu Trefl Sopot - Śląsk Wrocław

Trefl Sopot po bardzo dobrej grze pokonał Śląsk Wrocław 86:77. Sopocianie dzięki tej wygranej doprowadzili do remisu w rywalizacji ćwierćfinałowej. Kolejne spotkanie odbędzie się już w sobotę we Wrocławiu.

Spotkanie w hali Ergo Arena było bardzo istotne dla losów tej rywalizacji. Gdyby sopocianie po raz drugi okazali się słabsi od wrocławian to znaleźliby się w bardzo trudnej sytuacji.

Sopocianie rozpoczęli ten mecz znacznie bardziej skoncentrowani niż to było w pierwszym pojedynku. Gracze Karlisa Muiznieksa w ekspresowym tempie zbudowali solidną, dziewięciopunktową przewagę (11:2). Gospodarze nie dość, że grali efektywnie to jeszcze dosyć efektownie kończyli swoje akcje. Wyróżniali się w tym elemencie Adam Waczyński oraz Filip Dylewicz. Szczególnie formą imponował kapitan Trefla, który w samej pierwszej kwarcie uzbierał aż 16 punktów! Wrocławianie nie mogli totalnie znaleźć sposobu na Dylewicza i jego kolegów.

Goście z Dolnego Śląska przed początkiem drugiej kwarty mieli do odrobienia aż dwanaście punktów. Tymczasem gracze Miodraga Rajkovicia nie podłamali się tym faktem i zdobyli dziesięć punktów, nie tracąc żadnego! Sopocianie znów gdzieś stracili na chwilę koncentrację, co momentalnie wykorzystali wrocławianie. Dobre wejście z ławki zanotował Bartosz Diduszko, który zdobył siedem punktów, ale był także aktywny w obronie.

Po dwóch celnych rzutach wolnych Slavisy Bogavaca na tablicy świetlnej niespodziewanie pojawił się remis po 33, a po chwili po rzucie Roberta Skibniewskiego, Śląsk objął prowadzenie! Jednak taki stan podenerwował graczy z Sopotu, którzy szybko zbudowali pięciopunktową przewagę. Duża w tym zasługa Marcina Stefańskiego, który walczył praktycznie o każdą piłkę pod koszem. Te zbiórki w ataku pozwalały sopocianom budować nowe akcji, co skrzętnie wykorzystywali.

Lepiej w trzecią kwartę weszli sopocianie, którzy odskoczyli na jedenaście punktów przewagi. Gospodarze dzięki dobrej obronie mogli wyprowadzać szybkie kontrataki, które kończyli łatwymi punktami. Po punktach Łukasza Koszarka zrobiło się już 61:48. Wówczas siedem punktów z rzędu zdobyli wrocławianie, zmniejszając straty.

Jednak po czasie wziętym przez trenera Muiznieksa, sopocianie znów powrócili na właściwe tory. Trefl postawił w tym fragmencie gry postawił na mocną obronę, co bardzo się opłaciło. Trzeba przyznać, że gospodarze bardzo starannie rozgrywali także swoje akcje w ataku. W połowie czwartej kwarty było 78:64, ale wrocławianie nie składali broni. Starali się zmniejszyć przewagę, ale tego dnia musieli uznać wyższość lepiej dysponowanych sopocian.

Teraz rywalizacja przenosi się do Wrocławia. Kolejne spotkanie odbędzie się w sobotę.

Trefl Sopot - Śląsk Wrocław 86:77 (29:17, 17:24, 24:14, 16:22)

Trefl Sopot: F. Dylewicz 23, A. Waczyński 19 (8 zb), Ł. Koszarek 18 (6 as), J. Turek 9, M. Stefański 7, V. Cummings 5, Ł. Wiśniewski 4, S. Kuzminskas 1, J. Mallett 0, D. Szymkiewicz 0.

Śląsk Wrocław: R. Skibniewski 14, P. Graham 14, B. Diduszko 11, P. Buczak 9, K. Sęk 7, A. Mladenović 6, A. Wójcik 6, S. Bogavac 6 (8 zb), B. Bochno 3, P. Niedźwiedzki 1.

Stan rywalizacji: 1:1

Źródło artykułu: