Brawa dla Turowa, brawa dla Anwilu - relacja meczu PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek

To był jeden z bardziej niesamowitych meczów tego play-off, jeśli nie najbardziej niesamowity. PGE Turów Zgorzelec prowadził już różnicą 18 punktów, lecz w drugiej połowie Anwil zmniejszył straty do tylko dwóch oczek, choć na więcej zabrakło czasu oraz zimnej krwi. Ostatecznie PGE Turów wygrał czwarty mecz ćwierćfinału 96:92 i tym samym awansował do półfinału.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Co z tego, że zagraliśmy jeden z lepszych, a może nawet i najlepszy mecz w sezonie, skoro do domu wracamy w roli przegranych. Ten sezon niestety dla nas się skończył. Nie wiem czy lepiej rozpamiętywać i analizować to spotkanie, czy po prostu o nim zapomnieć i liczyć, że najbliższy sezon rozpocznie się bardzo szybko - powiedział po zakończonym spotkaniu kapitan Anwilu Włocławek, Łukasz Majewski.

Anwil już na samym początku spotkania stracił nieco do swojego rywala. PGE Turów Zgorzelec, prowadzony przez znakomitego Giedriusa Gustasa, wyszedł na prowadzenie 11:3. Jedyny rzut dla gości trafił John Allen, który tym samym pokazał, jaki styl włocławianie będą prezentować tego wieczora. Chwilę później zza linii 6,75 metra dwukrotnie przymierzył Krzysztof Szubarga, celną trójkę dodał Lawrence Kinnard i Anwil przegrywał tylko 12:14. Niestety, włocławianie zapomnieli, że poza atakiem, muszą także koncentrować się na obronie, co momentalnie wykorzystali Daniel Kickert i Damian Kulig, a PGE Turów Zgorzelec wyszedł na prowadzenie 25:15.

Od tego momentu to gospodarze przejęli stuprocentową inicjatywę nad wydarzeniami na parkiecie i choć Anwil starał się trzymać blisko, nie był w stanie poradzić sobie z bardzo dobrą grą miejscowych. Trener Jacek Winnicki zdawał sobie sprawę, że diabeł tkwi w szczegółach i stąd zaangażował w ofensywną grę wszystkich swoich podopiecznych, także tych drugoplanowych. Dwie trójki w drugiej kwarcie trafił Michał Gabiński, swoje punkty dodał Michał Chyliński i Turów prowadził do przerwy 52:39.

W trzeciej kwarcie gospodarze prowadzili już nawet różnicą osiemnastu punktów (68:50), gdy celną trójką popisał się Gustas. Anwil jednak nie zamierzał rezygnować z walki o miejsce w półfinale, a jeśli nawet, to chciał pożegnać się z hukiem. Sprawy w swoje ręce wziął Dardan Berisha, który aż czterokrotnie w tej części meczu trafił z dystansu, trafienie zza łuku dodał także Majewski i przed decydująca kwartą goście przegrywali tylko 72:81.

PGE Turów utrzymywał odległość kilku punktów nad Anwilem głównie dzięki indywidualnym akcjom Davida Jacksona, który wziął na siebie ciężar gry w ofensywie, a także Kuliga, który nieźle radził sobie z Corsley’em Edwardsem. Poskutkowało to ostatecznie tym, że środkowy włocławian powędrował na ławkę rezerwowych, a jego miejsce zajął Nick Lewis. Amerykanin był skuteczniejszy w defensywie, a także kilkukrotnie pokazał się w ataku i goście cały czas gonili Turów.

Na trzy i pół minuty przed końcem swoją szóstą trójkę w meczu przymierzył Berisha i Anwil tracił do miejscowych tylko dwa punkty - 88:90. Niestety, reprezentant Polski nie udźwignął ciężaru spotkania, gdy w ostatniej akcji sam zdecydował się na indywidualne zagranie przy wyniku 92:94 dla PGE Turowa. Co prawda minął swojego obrońcę przy wejściu na kosz, ale jego rzut ledwo co dotknął obręcz, a faulowany Jackson dokończył dzieła i sprawił, że to Turów awansował do półfinału play-off Tauron Basket Ligi.

- Wszyscy pracowaliśmy na awans do czołowej czwórki. Mimo wysokiego wyniku graliśmy świetnie w obronie. Na pewno nie popełniliśmy więcej błędów niż, przykładowo, w sobotnim meczu. Trafiliśmy na bardzo zdeterminowany, a przede wszystkim skuteczny zespół z Włocławka. Wygraliśmy mecz z zespołem, który rzucił nam 14 trójek. Przez trzy kwarty Anwil był blisko nas. Jedno jest ważne, że trudny okres skończył się dla nas awansem do półfinałów. Tylko twardzi ludzie potrafią sobie poradzić w trudnych sytuacjach - powiedział trener Jacek Winnicki.

- Gratuluję wygranej serii drużynie ze Zgorzelca. Jestem dumny ze swoich chłopaków, którzy dzielnie walczyli do ostatnich minut. Cała seria kosztowała nas tyle zdrowia, że w obronie niestety ciężko było nam grać na równym poziomie przez 40 minut. Gospodarze napompowani ostatnimi dobrymi występami trafiali z bardzo dobrą skutecznością - stwierdził opiekun Anwilu, Krzysztof Szablowski.

PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek 96:92 (25:17, 27:22, 29:33, 15:20)

PGE Turów: D. Jackson 26, D. Kulig 16, M. Chyliński 16, G. Gustas 11, D. Kickert 10, M. Gabiński 7, A. Lee 6, K. Wysocki 2, D. Lauderdale 2, R. Moore 0, A. Cel 0

Anwil: D. Berisha 23, Ł. Majewski 15, K. Szubarga 14, N. Lewis 12, L. Harrington 9, C. Edwards 7, J. Allen 5, L. Kinnard 5, B. Wołoszyn 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×