Michał Fałkowski: Nie będziemy rozmawiać o kwestiach personalnych, gdyż te wyjaśniane są na bieżąco. Kibice Anwilu nic nie wiedzą jednak o aspektach przygotowań zespołu do zbliżającego się sezonu. Czy może pan udzielić informacji na ten temat?
Arkadiusz Lewandowski: Przede wszystkim zajmujemy się obecnie dopinaniem szczegółów odnośnie planu przygotowań do zbliżającego się sezonu, wiec to wszystko jest w fazie budowy. Myślę jednak, że już dzisiaj mogę zdradzić, iż w połowie września, być może będzie to weekend 14-16 września, odbędzie się tradycyjny turniej Kasztelana.
Znana jest już obsada tego turnieju?
- Na razie nie mamy potwierdzonych informacji, więc nie zdradzę z kim rozmawiamy w kontekście zaproszenia na ten turniej. W tej chwili czekamy na ostateczne zgłoszenia zespołów, bo nadal nie wiemy kto zgodzi się do nas przyjechać, a kto ostatecznie odrzuci naszą propozycję.
Turniej zwyczajowo trwał trzy dni. Dopiero rok temu formuła została zmieniona, a samą imprezę skrócono. Jak będzie tym razem?
- Bardzo chcieliśmy by turniej był trzydniowy i dzisiaj mogę powiedzieć, że turniej odbędzie z udziałem trzech drużyny oraz nas w roli gospodarza, a więc w formule meczu każdy z każdym. Innymi słowy wracamy do tego, co było we wcześniejszych latach. Jednocześnie, cały czas prowadzimy rozmowy by wziąć udział w dwóch turniejach poza granicami Polski. Bardzo zależy nam, żeby przed sezonem rozegrać serię spotkań z silnymi drużynami.
Jeśli dobrze rozumiem to podczas Kasztelan Basketball Cup zobaczymy zespoły zagraniczne?
- Tak. W tej chwili zakładamy pewien rodzaj wymiany: do nas przyjeżdża zespół na turniej Kasztelana, następnie my zrewanżujemy się tym samym. To jest dobra opcja, bo przed rozgrywkami każdy szuka sparingpartnerów, atrakcyjnych przeciwników. Moją wizją na ten turniej jest udział dwóch zagranicznych zespołów oraz jednego z Polski. Zagranicą natomiast mielibyśmy rozegrać dwa turnieje z obcymi zespołami i to też jest dla nas pozytywne, bo nie "gotujemy" się w swoim kociołku tylko próbujemy mierzyć się z silnymi drużynami, które pozwolą nam zebrać doświadczenie.
Czy Anwil wyjedzie na obóz tak, jak to miało miejsce chociażby rok temu i wielokrotnie w poprzednich latach?
- To jest kwestia jeszcze do ustalenia. Na razie zastanawiamy się czy zostać we Włocławku i trenować na obiektach na miejscu czy właśnie wyjechać gdzieś na obóz. Ta druga opcja, poza aspektami typowo sportowymi, ma także walor, nazwijmy to, integracyjny, który jest bardzo ważny dla zbudowania właściwej atmosfery w zespole. Ostateczną decyzję w tym temacie podejmiemy do końca lipca, bo nie ukrywam, że w kontekście naszych potrzeb cały czas musimy patrzeć na nasz budżet.
W realizowaniu planu przygotowań nie przeszkadza wam fakt, że trener Dainius Adomaitis cały czas jest na Litwie?
- Nie. Trener ma swoje kontakty, a klub ma swoje, więc staramy się działać dwutorowo, ale nie oddzielnie. Nasze działania są zsynchronizowane, chociażby w temacie wspomnianych turniejów. Obecnie cały czas czekamy na sfinalizowanie rozmów, które toczą się od kilku dni, liczę że uda się to zrobić w ciągu najbliższych dni. Największym problemem jest w tym momencie po prostu zgranie terminów, bo nie wszystkie ligi startują w ten sam weekend. Mogę powiedzieć jednak, że jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, cykl przygotowań będzie jednym z ciekawszych w ostatnich latach. Mamy nadzieję na dziewięć gier z drużynami, które na nasz poziom kadrowy i budżetowy, byłyby naprawdę wyjątkowe. Mam tutaj na myśli konfrontacje z drużynami głównie ze Wschodu Europy: Rosja, Ukraina, Litwa.
W tym sezonie budżet będzie mniejszy od zeszłorocznego o około 20 procent. Na czym najbardziej odbiją się mniejsze środki poza kwestią zawodników?
- Zasadniczo odbiją się przede wszystkim na kadrze, ale oszczędzać musimy na wszystkim. Oczywiście są kwestie logistyki, administracji, organizacji, które muszą zostać zrealizowane, bo na pewne aspekty mają wpływ także przepisy PLK. Oczywiście musi być sztab trenerski, sztab medyczny, zaplecze logistyczne, a spora pula pieniędzy przeznaczona będzie na szeroko pojęty marketing. To są pewne minima, które muszą istnieć, a dopiero całą resztę przeznacza się na uposażenia dla zawodników.
Marketing to kolejna kwestia, o którą chciałem zapytać, bowiem przy okazji naszej pierwszej rozmowy około dwa miesiące temu wspomniał pan, że położy bardzo duży nacisk na ten element. Możemy powiedzieć teraz coś więcej na ten temat?
- W tej chwili dopinamy dwie, nawet trzy umowy z naszymi partnerami biznesowymi, które w sposób zasadniczy wpłyną na moją wizję funkcjonowania meczu. Oczywiście oficjalnie poinformujemy o wszystkim w swoim czasie, mogę tylko zdradzić, że chodzi o dwóch nowych partnerów i jednego, z którym już wcześniej kooperowaliśmy. Unikam słowa "sponsor" w ich kontekście, aczkolwiek to też sponsorzy w pewnym sensie, bo za swoją reklamą łożą pewną kwotę pieniędzy. Dla nas ważniejsza będzie jednak ta wartość dodana, która w sposób zasadniczy uatrakcyjni mecz i sam klub w świadomości kibica. Chcę byśmy mogli zaoferować coś więcej kibicowi niż tylko sam mecz koszykówki. Co do innych szczegółów to w planie jest oczywiście gazetka meczowa, wydawana w podobnej formie, co dotychczas. Nowy natomiast będzie zespół cheerleaders, złożony w większości z nowych tancerek i prowadzony przez nową choreografkę. Liczymy także na to, że nasze mecze, wszystkie mecze ligowe w Hali Mistrzów, będą transmitowane bądź retransmitowane w naszej lokalnej telewizji. Bardzo bym chciał wyjść także w miasto i sprawić, by kibice mieli łatwiejszy dostęp do tego, co na co dzień dzieje się w życiu klubu.
Dwa miesiące temu rozmawialiśmy także o swoistym sektorze czy też czymś w rodzaju lokalnej Hall of Fame na trybunach Hali Mistrzów...
- Pytanie czy to miałby być jakiś sektor, wydzielona trybuna czy jakaś forma karnetu całosezonowego? Na razie nic nie jest sformalizowane, ale zdecydowanie jestem za tym, by wszyscy, którzy przysłużyli się Anwilowi w przeszłości, uczestniczyli w życiu klubu i byli obecni na meczach zespołu. Tego typu loża to także element budujący markę klubu i dlatego na pewno coś będziemy chcieli w tej materii zrobić.
Zaoferować więcej niż mecz - wywiad z Arkadiuszem Lewandowskim, prezesem Anwilu Włocławek
- Sztab trenerski i medyczny, zaplecze logistyczne, spora pula pieniędzy przeznaczona na marketing. To są pewne minima, dopiero później gracze - mówi Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu Włocławek.
Źródło artykułu: