Pracujemy nad chemią na boisku - rozmowa z Adrianne Ross, zawodniczką Energi Toruń

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ross jest jedną z czterech zakontraktowanych w tym sezonie Amerykanek w toruńskim klubie. Jak mówi, pasuje do drużyny i do koncepcji gry trenera Elmedina Omanica.

Paulina Szulc: Dlaczego wybrałaś klub z Torunia? Adrianne Ross: Wybrałam Energę, dlatego że jest to dobra drużyna i są tu świetni kibice. Czuję, że naprawdę pasuję zarówno do drużyny jak i do koncepcji gry trenera Omanica.

Jak przygotowujesz się do sezonu?

- Przez lato, żeby pozostać w formie, gram w letniej lidze, gdzie jestem jedyną kobietą. To bardzo mi pomaga.

Co chcecie osiągnąć drużynowo? - Myślę, że to dobrze, że zawodniczki są w Toruniu wcześniej. Możemy popracować nad chemią na boisku i uczyć się nawzajem swoich mocnych i słabych stron. Mam nadzieję, że to przyniesie nam dużo energii w grze obronnej, a zwłaszcza w ofensywnej.

Co myślisz o tegorocznym składzie Energi? - Uważam, że skład drużyny jest bardzo zrównoważony. Myślę, że mamy wiele różnych broni do walki w lidze.

Czy słyszałaś, że trener Omanic ma opinię kontrowersyjnego? - Pamiętam trenera Omanica, kiedy grałam przeciwko jego drużynie, będąc w Pruszkowie. Podoba mi się jego styl trenowania. Myślę, że będzie on korzystny dla tego wszechstronnego zespołu. Stawiam to na plus, że trener jest trochę zadziorny i zorientowany na zwycięstwo.

Jak ocenisz swój zeszłoroczny sezon? - Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona ze swojego minionego sezonu w Hiszpanii. Zawsze chciałam spróbować swoich sił właśnie w tamtej lidze. Jest bardzo silna, tak jak tego oczekiwałam. I z powodzeniem wypadłam bardzo dobrze.

Dlaczego więc opuściłaś tą mocną hiszpańską ligę? - To nie było tak, że zrezygnowałam. Po prostu chciałam tam tylko nabrać doświadczenia. Ale teraz, kiedy mam za sobą grę w Hiszpanii i w Polsce, mogę śmiało stwierdzić, że Polska liga również jest bardzo mocna.

Dlaczego na początku swojej kariery, wybrałaś kontynuowanie jej w Europie zamiast w ojczyźnie? - Zaczynałam swoją karierę w USA w lidze WNBA, w drużynie San Antonio Silver Stars. Potem poleciałam do Europy. Tak naprawdę, to nie dbam specjalnie o to gdzie jestem, dopóki wciąż gram w koszykówkę i jestem w otoczeniu dobrych ludzi i kibiców.

Kiedy opuściłaś USA, dlaczego Twój wybór padł na Polskę? - Tak naprawdę, to wtedy nie wiedziałam za dużo o Polsce. Jednak kiedy przyjechałam tu pierwszy raz, miałam wokół siebie wielu, naprawdę pomocnych ludzi w Poznaniu. To były świetne osoby. Ten pierwszy sezon w Polsce był naprawdę udany, ponieważ byłam jedyną Amerykanką w zespole. Od tego czasu mam ogromny szacunek dla Polaków.

Mogłabyś porównać w kilku słowach koszykówkę w USA, a w Polsce? - Jest oczywiście kilka różnic w zasadach, ale to mniej ważne. Dla mnie koszykówka to koszykówka. Bez różnicy, czy grają mężczyźni, kobiety czy dzieci, profesjonaliści, czy amatorzy. Tak długo, jak ta gra przynosi radość i ciężko pracujesz, nie będziesz w stanie jej porównywać.

Co uważasz o występie swoich rodaczek na tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich? - Byłam w Londynie i wspierałam moje rodaczki w walce o złoto. Byłam tam w roli kibica i chciałam zobaczyć najlepszych graczy świata razem. To było wspaniałe doświadczenie i bardzo mnie zmotywowało do cięższej pracy w tym sezonie.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)