Polacy w tegorocznych eliminacjach prezentowali się dość nierówno. Początkowo mieli problemy, by pokonać nawet teoretycznie słabszych od siebie rywali, ale na szczęście w drugiej połowie zmagań nie mieli sobie równych. Nie da się ukryć, że za wykonaną pracę mimo różnych niepowodzeń każdemu kto tworzył ten zespół należy pogratulować, bowiem awans został wywalczony generalnie w niezłym stylu. - Cel udało się osiągnąć i to było najważniejsze. Wiadomo, że sam start w naszym wykonaniu nie stał na najwyższym poziomie. Mając tego świadomość musimy wyciągnąć odpowiednie wnioski, ponieważ taka gra nie może powtórzyć się za rok - realnie ocenia Łukasz Koszarek.
Generalnie przyczyn gorszych występów można upatrywać wiele. Niemniej największym wydaje się fakt, iż do pewnego momentu drużyna opierała ofensywę na bardzo niewielu zagrywkach. - Dokładnie tak się działo. Graliśmy zbyt statycznie, monotonnie. Właściwie non stop kierowaliśmy piłkę pod kosz, co oczywiście przynosiło punkty, ale często triumfów nie zapewniało.
Potem zaś, gdy nastały pewne zmiany okazało się, że umiejętności znacznie większej liczby zawodników można spożytkować i biało-czerwoni to nie tylko Marcin Gortat. - Innym po prostu zostały stworzone możliwości. Dzięki temu team zyskał dodatkowe atuty.
Efektem tego Polacy w końcu potwierdzili potencjał i z nawiązką odrobili poniesione wcześniej straty. Kwintesencją była sobotnia wygrana nad Albanią, która wobec przegranej Finów pozwoliła nam awansować do mistrzostw z pierwszej pozycji. - Może pierwsze fragmenty pojedynku w Lublinie nie zadowalały, ale z czasem było lepiej. Cieszymy się z takiego finiszu - zakończył podstawowy rozgrywający.
Łukasz Koszarek: Najważniejszy był cel
Polacy w sobotni wieczór pokonali Albanię 89:59 i w ten sposób udanie zakończyli eliminacje do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Radości nie krył też Łukasz Koszarek.