Karol Wasiek: Po siedmiu latach spędzonych we Włocławku przenosi się pan do Koszalina. Skąd taka decyzja?
Bartłomiej Wołoszyn: Już wcześniej myślałem o tym, żeby opuścić Anwil Włocławek, ponieważ troszeczkę zastopowała mnie kontuzja. W dodatku uznałem, że zbyt długo jestem w jednym miejscu. Nie rozwijałem się tak, jak bym chciał. Dlatego najlepszym wyjściem była zmiana otoczenia.
A jak będzie pan wspominał ten okres, który spędził pan we Włocławku?
- Na pewno bardzo miło. Dorosłem tam jako człowiek i koszykarz. Mam wiele miłych wspomnień stamtąd. Poznałem tam także swoją obecną żonę, więc można powiedzieć, że mieszkam we Włocławku. Można powiedzieć, że mieszkam we Włocławku, bo tam mam swój dom. Są także jakieś negatywne aspekty, takie jak kontuzja, czy kilka nieudanych sezonów. Więcej jest jednak plusów.
Żal było opuszczać Włocławek?
- Na pewno żal. Siedem lat spędzonych w jednym klubie to mnóstwo czasu. Tutaj do Koszalina przychodzę z nowymi ambicjami, celami. Jestem pozytywnie nastawiony do tego sezonu.
A czym skusili działacze z Koszalina?
- Przed podpisaniem kontraktu trener Teo Cizmić rozmawiał ze mną, powiedział mi jak to wszystko będzie wyglądać. Na pewno zaważyło także to, że działacze zbudowali naprawdę bardzo dobrą drużynę, która będzie walczyła o te najwyższe cele.
A jakie są te założenia trenera Cizmicia po obu stronach parkietu?
- Wymaga na pewno bardzo agresywnej obrony. My jeszcze tych detali nie mamy dopracowanych do końca, ponieważ część chłopaków dołączyła do nas bardzo późno. Myślę, że z każdym meczem będziemy się docierać. Myślę, że ta agresja po obu stronach parkietu będzie kluczowa w naszej grze.
A czego indywidualnie wymaga od pana trener Cizmić?
- W meczu z Turowem grałem na nieco innej pozycji niż to zwykle bywa. Na pewno jest to nowe doświadczenie dla mnie. Przede wszystkim trener wymaga ode mnie wprowadzenia do drużyny energii, czy to wchodząc z ławki, czy w pierwszej piątce.
Zapewne będzie chciał się pan odbudować jako koszykarz w Koszalinie?
- Na pewno. Ciało pozwala na to, że mogę walczyć z każdym. Głowa jest już odblokowana, te wszystkie złe rzeczy są już za mną. Chcę teraz narodzić się na nowo i znów być ważną częścią zespołu.
A na co stać AZS Koszalin w tym sezonie?
- Na pewno takim planem minimum jest zakwalifikowanie się do tej pierwszej szóstki. Później zobaczymy, co się wydarzy. Jeżeli ten plan zrealizujemy to wtedy będziemy myśleć, co dalej. Może pokusimy się o jakąś niespodziankę?