Odmłodzone "Leśne Wilki" powoli dorastają i w nadchodzącym sezonie mogą być jedną z najciekawszych ekip do oglądania. Działające konsekwentnie i stosując rozważną politykę kadrową kierownictwo klubu zbudowało drużynę, która chociaż nie jest typowana do gry o najwyższe cele, to jest jedną z najatrakcyjniejszych w całej NBA.
Dzieje się to za sprawą zgromadzenia unikalnych w dzisiejszych czasach zawodników, których za oceanem można szukać ze świecą. I tak na groźną broń w pomalowanym wyrósł Czarnogórzec Nikola Peković, jasnym blaskiem świeciła również gwiazda młodziutkiego Ricky'ego Rubio, dopóki nie uległ on poważnej kontuzji, z kolei rozbrat z koszykówką, spowodowany fatalnym stanem kolan postanowił zakończyć Brandon Roy, wybierając właśnie ekipę z Minneapolis. Do Timberwolves dołączył również nietuzinkowy Andrei Kirilenko.
Liderem T-Wolves będzie jednak złoty medalista z Londynu, Kevin Love. On również wyróżnia się spośród podkoszowych w NBA między innymi umiejętnością podań czy rzutów za 3, które raczej nie są utożsamiane z wysokimi zza oceanu. Love jest pełen optymizmu wobec swoich kolegów:
- Mam wiarę w ten zespół. Mam wiarę również w to, czego dokonaliśmy tego lata w kwestii wzmocnień. Był to wspaniały okres nie tylko dla mnie osobiście, ale i dla całej naszej organizacji. W najbliższym czasie naprawdę kilku z tych gości będzie w stanie nam pomóc, zwłaszcza porównując to z ubiegłym rokiem. Pomogą nam na boisku, ale również wzmocnią nas mentalnie. Naszym celem powinna być faza play-off. Jeżeli ktoś uważa inaczej, to musimy wyjść na parkiet i udowodnić mu, z jakiej gliny jesteśmy ulepieni - mówił w wywiadzie dla ESPN Kevin Love.