Karol Wasiek: Patrząc na wasze wyniki w sparingach oraz dwóch pierwszych meczach o stawkę to można śmiało powiedzieć, że idziecie jak burza.
Marcin Stefański: Ja myślę, że wciąż jesteśmy na etapie budowy zespołu, który może być naprawdę silny w przyszłości. Chcemy być także taką solidną grupą trzymającą się razem i dobrze grająca, ale na to potrzeba trochę czasu. Późno zaczęliśmy przygotowania, zawodnicy z kadry dołączyli do zespołu praktycznie przed samą ligą. W dodatku w ostatnich dniach dotarli do nas dwaj nowi zawodnicy. Patrząc na filozofię trenera to było naprawdę mało czasu, żeby się wkomponować w ten system. Te wyniki na pewno cieszą. Zdobycie Superpucharu, pokonanie Polpharmy daje nam pewność, że po tych zwycięskich sparingach jesteśmy silną drużyną, ale możemy być jeszcze silniejsi.
W czym tkwi ta siła Trefla Sopot?
- Mamy bardzo dobrego trenera, który zjednoczył całą drużynę. Potrafi on znaleźć miejsce dla każdego zawodnika na parkiecie. Poza tym myślę, że mamy tutaj ciekawą grupę zawodników, wiele Polaków w zespole. Amerykanie są bardzo sympatyczni i to też wpływa na dobrą atmosferę w zespole.
A czy to nie jest tak, że szybko wkomponowaliście się w system nowego trenera Tabaka i to po prostu przełożyło się na dobre wyniki. Bo ten system chorwackiego szkoleniowca jest chyba całkiem interesujący, jak na polskie realia.
- Tak. Trener Tabak jest bardzo fachowcem, wie co robi. Naprawdę mamy przemyślane zagrywki, treningi. Bardzo często powtarzamy ten sam element na treningu, jest trochę mozolna praca. Zdarza się tak, że powtarzamy to samo ćwiczenie po kilkanaście razów na każdym treningu. On próbuje nam wpoić ten system do głów. Aczkolwiek trzeba ćwiczyć pewne rzeczy do perfekcji i szlifować te najmniejsze detale. Trener zwraca uwagę na te detale, to jest dla niego najważniejsze.
Wszyscy doskonale jednak wiemy, że koszykówka jest taką grą, że te detale decydują praktycznie o wszystkim.
- Detale decydują, że wygrywasz mecze, bądź nie. Czasami jest tak, że te małe rzeczy decydują o tym, że wygrywasz mecz jednym punktem albo przegrywasz. Trener zwraca uwagę na te detale, co może nie będzie widać tego po jednym, czy dwóch meczach, ale tak naprawdę w końcówce sezonu może stać się kluczowe.
Trener Tabak jest chyba także sprawiedliwy, bo ta rotacja zawodnikami jest niezwykle szeroka. Dla was to chyba nowość, bo w poprzednich latach ta rotacja graczami była bardzo zawężona.
- Umówmy się, że koszykówka jest taką grą, że jak grasz na 100% w obronie i w ataku to nie jesteś w stanie wytrzymać więcej niż 30 minut. Trener wymaga od nas wielkiej intensywności w każdej minucie spotkania, więc nieuniknione jest, że po jakimś czasie ci zawodnicy są zmęczeni. Trener dokonuje zmiany i przez to ta rotacja jest zupełnie inna. Wszyscy grają, nawet młodzi zawodnicy wchodzą na parkiet, z czego się pewnie bardzo cieszą. W zeszłym roku tego nie było. Jest ta rotacja większa, gramy teraz całym drużyną, co może odbić się dla nas pozytywnie w przyszłości.
Ważne jest też, że trener Tabak nie boi się robić tych zmian i daje szanse młodym zawodnikom. Trener Muiznieks miał z tym problem.
- Porównując początek tego sezonu, a ostatniego to możemy powiedzieć krótko, że ta rotacja jest zdecydowanie bardziej szersza.
Porównując jeszcze tych trenerów, to Żan Tabak organizuje zdecydowanie bardziej urozmaicone treningi niż to było za czasów trener Muiznieksa. Chorwat stara wam się wpoić do głów, że bardzo ważna jest etyka pracy.
- Każdy trener jest inny i posiada inny warsztat. U trenera Tabaka treningi są bardzo urozmaicone, interesujące, ale to także bardzo ciężka praca. To jest szkoła chorwacka, chociaż trener ma także doświadczenia z Hiszpanii oraz NBA. To nie jest łatwa szkoła, nie każdego musi to interesować. Myślę, że właśnie dzięki tej ciężkiej pracy oraz umiejętnej selekcji zawodników to zaskoczymy niejednego w lidze. Wierzę w to, że osiągamy sukces.
Powiedz, co trener Tabak ma takiego, że on budzi taki szacunek wśród was zawodników?
- Po pierwsze, dla nas zawodników jest on wielkim autorytetem. Osiągnął dużo jako gracz. Jest co prawda początkującym trenerem, ale ma duży autorytet. Na treningach daje z siebie bardzo dużo. Jest on bardzo pozytywną osobą, stara się wytłumaczyć w normalny sposób. Oczywiście czasem zdarza się, że jest zły, ale jest generalnie jest pozytywną osobą. Chcę czegoś nas nauczyć nowego.
Kiedy rozmawiałem z Mateuszem Jarmakowiczem to on zwrócił uwagę na fakt, że trener Tabak daje wam dużo rad jakby z pozycji samego zawodnika. Faktycznie tak jest?
- Tak. Mamy bardzo duży szacunek do niego za to ile osiągnął w swojej karierze. Jako, że dużo osiągnął w koszykówce to ma ogromną wiedzę. Daje takie rady, że ja grając już kilkanaście lat w koszykówce to o pewnych rzeczach nie słyszałem, a dopiero w wieku 29 lat się ich nauczyłem i staram się ich cały czas uczyć.
Czyli stawiasz tego trenera w swojej hierarchii dosyć wysoko, jak nie najwyżej?
- Tak, zdecydowanie. Na razie nam ta współpraca się dobrze układa. Wierzę w to, że dzięki niemu każdy z nas będzie lepszym graczem.
Łatwiej jest być trenerem, kiedy wcześniej grało się w koszykówkę na poważnym poziomie?
- Nie zawsze to się sprawdza. Byli dobrzy zawodnicy, a później są słabymi trenerami. Trenerzy, którzy grali gdzieś po 3 ligach i są bardzo dobrymi szkoleniowcami. Nie ma na to żadnego wyznacznika.
Czy trener zwraca także uwagę na zbudowanie odpowiedniej chemii w zespole?
- Tak, dla niego to też ważne. Dobra chemia to także ważny element, by grać lepiej jako drużyna. U nas w zespole udało zbudować się dobrą atmosferę w zespole i to też dzięki niemu.