Różnica jednej klasy - relacja z meczu Franz Astoria Bydgoszcz - Śląsk Wrocław

Śląsk Wrocław obnażył wszystkie braki Franz Astorii. Wrocławianie tym samym udowodnili, że bydgoszczanie po prostu odstają poziomem od innych I-ligowych rywali.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Skromna grupa kibiców z Dolnego Śląska miała powody do radości, kiedy weszła na halę pod koniec pierwszej kwarty. Wtedy WKS Śląsk prowadził 22:10. To był dopiero początek fatalnej passy gospodarzy. Najpierw już w pierwszej połowie (sic!) za pięć fauli z parkietu został usunięty środkowy Piotr Czaplicki. A jeszcze w tej samej części gry poważnej kontuzji nabawił się Mateusz Bierwagen.

Skrzydłowy Franz Astorii nieszczęśliwie upadł podczas jednej z akcji na parkiet. Później długo był opatrywany przez sztab medyczny bydgoskiej drużyny. Początkowo mówiło się nawet o wypadnięciu miednicy, ale na szczęście bydgoscy lekarze postawili Bierwagena na nogi. Oczywiście, jego dalszy występ w środowym spotkaniu nie był już możliwy.

A po przerwie trwał rzutowy koncert wrocławian. Sztab trenerski Śląska przy wysokim prowadzeniu dał pograć rezerwowym. Nawet świetnie grający w pierwszej części Paweł Kikowski musiał zadowolić się rolą rezerwowego. Jego zmiennicy okazji nie zmarnowali i nie pozwolili bydgoszczanom na zmniejszenie chociażby części strat, które w pewnych fragmentach spotkania wynosiły blisko czterdzieści punktów.

Tym samym WKS Śląsk potwierdził swoje aspiracje na awans do Tauron Basket Ligi. Wrocławianie pokazali też, że bydgoszczanie nie pasują swoim poziomem do I-ligowych rozgrywek. A szkoda, bo do miejscowej hali przyszło sporo kibiców zobaczyć w akcji 17-krotnych mistrzów Polski. To pokazuje, że w mieście jest spore ciśnienie na dobrą koszykówkę, ale bez pieniędzy dobrego wyniku się zrobić nie da. Ich ulubieńcy ligowych punktów muszą szukać w starciach ze znacznie słabszymi rywalami.

- Mamy kłopot, bo nie wiadomo jak długo będzie pauzował Mateusz Bierwagen. Śląsk to jednak faworyt całych rozgrywek, a my jesteśmy tylko małymi szaraczkami w walce o utrzymanie. Ta różnica była widoczna na parkiecie. To są zawodnicy, którzy mają doświadczenie z PLK. Nawet przy większym szczęściu nie mieliśmy szans na zwycięstwo - smucił się po meczu trener Zawadka.

Franz Astoria Bydgoszcz  - WKS Śląsk Wrocław 61:92 (10:22, 19:34, 16:19, 16:17)

Astoria: Małgorzaciak 10, Laydych 10, Szyttenholm 10, Szafranek 8, Barszczyk 6, Lewandowski 5, Czaplicki 4, Rąpalski 4, Robak 4.

WKS: Kikowski 26, Diduszko 18, Mroczek-Truskowski 14, Sulima 7, Bochenkiewicz 6, Flieger 6, Hyży 5, Kulon 4, Prostak 4, Ochońko 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×