Tomasz Stępień poważnie dał się we znaki lubelskim koszykarzom już w ubiegłym sezonie. Zdobył wówczas 24 punkty, lecz nie uchronił swojego zespołu przed porażką 64:69. Zdecydowanie lepiej było w niedzielę, kiedy koledzy dopasowali się do jego poziomu. - Nie powiem, fajnie mi się gra w Lublinie - śmieje się Stępień. - Rzeczywiście to już drugi mecz tutaj mi wyszedł. Trzeba pochwalić całą drużynę. Zagraliśmy świetnie w obronie, co jest naszym firmowym znakiem. Podnieśliśmy się po porażce ze Stalą Ostrów. Tydzień temu to był przypadek, przepraszamy kibiców. Myślę, że to zwycięstwo na wyjeździe pokazało, iż jest potencjał w naszym zespole - podkreśla.
W drugiej połowie, kiedy Spójnia Stargard Szczeciński objęła ponad 20-punktowe prowadzenie, trener Tadeusz Aleksandrowicz desygnował do gry zmienników. Stępień mógł więc odpocząć, przez co nie przekroczył bariery 30 punktów. - Jeszcze wiele meczów przed nami, więc jeśli jest przewaga to musimy rotować. Jedna osoba nie wygra meczu ani też całego sezonu. Wszystko musi być zbilansowane i każdy powinien grać mniej więcej równo - ocenia 26-latek.
Efektowną wygraną w Lublinie stargardzka drużyna zasygnalizowała, że będzie należeć do czołówki I ligi. Stępień wcale nie ukrywa, iż Spójnia zamierza grać o najwyższe cele. - Jesteśmy kompletną drużyną. Z Ostrowem to była wpadka. We Wrocławiu pokazaliśmy, że potrafimy i w Lublinie również. Liga jest długa i wiele jeszcze może się wydarzyć. Myślę, że my będziemy walczyć w każdym meczu do ostatniej minuty - zapewnia.
Tomasz Stępień: Jesteśmy kompletną drużyną
26-letni zawodnik poprowadził Spójnię do zwycięstwa nad Wikaną Startem Lublin 79:56. To idealna rehabilitacja po zaskakującej porażce ze Stalą Ostrów.