Już w przedsezonowych sparingach SKK prezentował się bardzo przeciętnie. W Turnieju o Puchar Prezesa SKK siedlczanie zajęli czwarte miejsce, przegrywając wszystkie trzy spotkania. Światełko w tunelu pojawiło się jednak w spotkaniu z KS Piaseczno, w którym podopieczni Tomasza Araszkiewicza i Wiesława Głuszczaka zaprezentowali się więcej niż dobrze. - Jestem zadowolony z gry moich zawodników, jednak były momenty braku koncentracji. Musimy to wyeliminować bo lidze momenty te mogą mieć dla nas opłakane skutki - zaznaczał Araszkiewicz. Wydawało się, iż ekipa z Mazowsza zmierza w dobrym kierunku i na pierwszy ligowy pojedynek zespół będzie gotowy.
Liga jednak wszystko zweryfikowała. W spotkaniu z PC Siden Toruń widać było, iż siedlczanie dalecy są od swojej optymalnej formy. W zespole szwankuje zgranie, które było w poprzednim sezonie fundamentem dobrych wyników drużyny. Z braku zgrania wynikają liczne straty, które pogrążają w marazmie zawodników SKK. - Musimy teraz jak najszybciej się zgrać, żeby każdy na boisku czuł się pewnie i dawał wszystko co najlepsze drużynie. W meczu z Toruniem tego zabrakło. Trzeba się wziąć w garść bo tak prezentować się nie możemy - przyznał dla SportoweFakty.pl Adrian Czerwonka.
Następnie ekipa z Mazowsza udała się do Szczecina, gdzie ku zdziwieniu wielu obserwatorów uporała się z miejscowym AZS. Wydawało się, iż zawodnicy SKK wracają na właściwe tory. Prym w zespole z Siedlec ponownie wiódł Kamil Sulima, który był w poprzednim sezonie pierwszym strzelcem drużyny. - Wszyscy jesteśmy zadowoleni z tego zwycięstwa. Powiem tak, to był bardzo nerwowy mecz. Obu drużynom zależało na wygraniu tego pierwszego meczu w lidze, na zdobyciu tych dwóch punktów - analizował Tomasz Araszkiewicz.
Na zwycięstwo przed własną publicznością SKK czeka od 18 marca. Złej passy nie udało się przerwać również w niedziele, kiedy to siedlczanie musieli uznać wyższość MOSiR-u Krosno przegrywając 67:69. - Popełniliśmy za dużo niewymuszonych strat. Było wiele nieporozumień, nadepnięć na linię, niedokładnych podań. Także myślę, że była to główna przyczyna naszej porażki. Bardzo szkoda tej przegranej bo takie mecze zdecydowanie powinniśmy wygrywać, ale niestety nie udało nam się przechylić szali na swoją stronę - przyznał Michał Przybylski. Zawodnicy z Mazowsza zdominowali grę pod obiema tablicami, co było notabene znakiem firmowym SKK w ubiegłych rozgrywkach. Problem jednak był ze stratami zespołu, które ostatecznie pogrążyły podopiecznych Tomasza Araszkiewicza.
Drużyna, która miała walczyć nawet o pierwszą czwórkę na zapleczu TBL, zajmuje aktualnie 11 pozycję. Miejsce te może być po czwartej kolejce jeszcze niższe, gdyż zespół z Siedlec w sobotę rywalizować będzie ze Spójnią. Na dodatek siedlczanie w Stargardzie Szczecińskim jeszcze nigdy nie wygrali. - Jest to bardzo mocny przeciwnik. W Szczecinie też jeszcze nigdy nie wygraliśmy, a w ostatnich dniach przełamaliśmy tę passę. Nie ma to dla nas większego znaczenia. Jedziemy do Stargardu Szczecińskiego z jasnym celem - wygrać mecz - dodaje Przybylski.
Czy koszykarzom z Siedlec uda się również odczarować Stargard Szczeciński? Z pewnością podrażnieni zawodnicy SKK zrobią wszystko, aby zmazać plamę po spotkaniu z MOSiRem Krosno. Optymizmu można szukać w dyspozycji kilku zawodników. Zarówno Radosław Basiński, Adrian Czerwonka jak i Tomasz Deja prezentują się bardzo solidnie. Jeśli do tej trójki dołączy jeszcze kilku graczy, to siedlczanie w sobotnim pojedynku nie pozostają bez szans.