Czy Asseco Gdynia powalczy o awans? - zapowiedź rywalizacji w grupie B Euroligi

Maccabi Tel Aviv, Montepaschi Siena i Unicaja Malaga to w zgodnej opinii ekspertów europejskiej koszykówki faworyci grupy B rozgrywek Euroligi. Czy Asseco Gdynia stać na awans do Top 16?

Wojciech Niemiec
Wojciech Niemiec

Ubiegły sezon kibice Maccabi Tel Awiw mogli uznać za połowicznie udany. Wprawdzie ich ulubieńcy odpadli w półfinale Euroligi po morderczym boju z Panathinaikosem Ateny (2 - 3), ale za to "standardowo" triumfowali w krajowych rozgrywkach i po raz pierwszy w historii w dość silnie obsadzonej Lidze Adriatyckiej. Shimon Mizrahi, prezes klubu musiał jednak znacząco ograniczyć wydatki na nadchodzący sezon. W efekcie drużynę opuściło kilku wartościowych zawodników na czele ze stwarzającym problemy wychowawcze Keithem Langfordem czy ulubieńcem izraelskiej publiczności, potężnym centrem Sofoklisem Schortsanitisem. Lista tych, którzy odeszli jest znacznie dłuższa i widnieją na niej takie nazwiska jak Theo Papaloukas, Tal Burstein, David Blu czy Richard Hendrix.

Po raz pierwszy od wielu lat, Maccabi Tel Aviv z powodów finansowych nie sięgnęło po wielkie nazwiska, choćby na europejskiej scenie koszykarskiej. Postawiono raczej na "tańsze opcje" w osobach wyróżniających się w Serie A, Ricky Hickmana i Giorgi Shermadiniego oraz niechcianego w Atenach Davida Logana, który będzie miał okazję przypomnieć się fanom z Trójmiasta. David Blatt, choć "na papierze" ma zespół znacznie słabszy niż przed rokiem, jest na tyle utalentowanym i poważanym wśród zawodników szkoleniowcem, że może z tej mieszanki przeciętnych graczy, stworzyć zespół, który przy wsparciu fanatycznych kibiców powalczy nawet o Final Four.

Po siedmiu "tłustych latach", "czarne chmury" zbierają się nad Montepaschi Siena. W stolicy koszykarskiej Toskanii skończyła się pewna epoka, a wraz z nią potężne pieniądze. Po odejściu Simone Pianigianiego już nic nie jest takie jak dawniej. Włoski szkoleniowiec oprócz zwycięstwa w Eurolidze, zdobył z zespołem wszystko co mógł, ale z powodu cięć w budżecie klubowym, zdecydował się przyjąć bajeczną ofertę Fenerbahce Stambuł. Co gorsze w ślad za trenerem poszli dwaj najbardziej wartościowi zawodnicy ekipy z "Miasta Bankowców" - Bo McCalebb i David Andersen. Mistrzowie Włoch w meczach kontrolnych nie zachwycali, a ich postawa w Eurolidze to jedna wielka niewiadoma, choćby ze względu na zestaw graczy, który w swojej talii ma nowy szkoleniowiec Luca Banchi. Dobrze znany w Polsce Bobby Brown może okazać się zarówno "strzałem w dziesiątkę", jak i "tykającą bombą", która dla indywidualnych statystyk i popisów będzie w stanie poświęcić nawet dobro zespołu. Siena to jednak nadal klasowy zespół, choćby ze względu na obecność takich koszykarzy jak Victora Sanikidze, Benjamin Eze czy Daniela Hacketta, który wzmocnił zespół przychodząc ze Scavolini Pesaro.

O ile w Tel Avivie i Sienie, przebudowano zespoły ze względu na oszczędności, o tyle powód rewolucji kadrowej w Maladze był zgoła odmienny. Słaba postawa zespołu z Andaluzji w ubiegłorocznej edycji Liga Endesa, który nie zakwalifikował się nawet do play off wymusiła nie tylko zmianę szkoleniowca, ale także filozofii budowania drużyny. Nic więc dziwnego, że Jasmin Repesa, który zastąpił Jesusa Mateo zdecydował się na budowę nowego zespołu od podstaw, zostawiając z poprzedniego składu jedynie dobrze rokującego centra Lukę Zoricia. Skład Unicaja zbudowany został na bazie zawodników niechcianych w czołowych europejskich klubach. I tak na Palacio J.M Martina Carpena zobaczymy Kostę Perovicia i Fran Vazqueza, Jamesa Gista, Carlosa Jimeneza, Earla Callowaya czy Txemi Urtasuna. Wymienieni zawodnicy, ze swoim bagażem doświadczenia, powinni zapewnić drużynie z Malagi awans do Top16, a przy odrobinie szczęścia poważnie zagrozić ekipom z Izraela i Włoch w walce po pierwsze miejsce w grupie. Sprawą kluczową jest tylko czas jaki potrzebować będzie Jasmin Repesa na zgranie zespołu i zbudowanie w nim chemii.

Czwarte, ostatnie premiowane awansem miejsce to cel Alby Berlin, Asseco Prokomu Gdynia i Elan Chalon Sur-Saone. Miesiąc temu stwierdziliśmy, że szanse Mistrza Polski na wyjście z grupy są stosunkowo duże, w porównaniu z ostatnimi sezonami. Poglądy te chyba należy jednak mocno zweryfikować, zważywszy na to co pokazali Gdynianie na starcie rozgrywek w TBL, czy meczu o Superpuchar Polski przeciwko Treflowi. Sezon jeszcze na dobre się nie zaczął, a już można usłyszeć głosy, że transfery Franka Robinsona i Juliana Khazzouh to przysłowiowe niewypały. W trójmiejskich gazetach pojawiły się nawet sugestie, że do Asseco Gdynia dołączą tzw. "spady" z NBA czyli zawodnicy, którzy nie przebiją się do gry na parkietach ligi zawodowej. Wydaje się jednak, że finansowo w tej chwili klubu na taki ruch po prostu nie stać. Sam styl budowania zespołu przez Kestutisa Kemzurę, uważanego dowcipnie za największą jego gwiazdę, raczej wskazuje, że ekipa z Trójmiasta budowana jest z myślą o obronie Mistrzostwa Polski, a nie poważną walką w Eurolidze. A główni rywale Asseco, na słabych nie wyglądają.

Zespół z Berlina dysponuje bardzo szerokim i wyrównanym składem, a o jego potencjale świadczy niedawna nikła porażka z Dallas Mavericks. Podobny problem jak Gdynianie ma ekipa z Chalon Sur Saone. Wydaje się, że Mistrzostwo Francji przerosło oczekiwania i możliwości finansowe klubu z Burgundii. Przed sezonem drużynę prowadzoną przez Gregora Beugnot opuściło kilku kluczowych zawodników m.in.  Aminu Alade i Delaney Malcolm. Dopiero w ostatniej chwili, tuż przed startem ProA, Chalon uzupełniło "luki" w składzie za sprawą pozyskania Briana Rusha z Krylii Sovietov. Wcześniej Mistrz Francji zakontraktował także niechcianych na parkietach NBA Marcusa Denmona i Sheldena Williamsa. Niewątpliwie przed własną publicznością Burgundczycy będą w stanie sprawić nie jedną niespodziankę. Reasumując warto jednak dodać, że faworytem w walce o czwarte miejsce jest Alba Berlin, która w tej grupie uchodzi za "czarnego konia". Doświadczeni reprezentanci Niemiec Heiko Schaffartzik i Sven Schultze przy wsparciu solidnych Amerykanów DaShauna Wooda, Zacha Morleya i dokoptowanego w ostatniej chwili Briana Randle powinni zaprowadzić "Albatrosy" co najmniej do fazy Top16. Jak zawsze, wszystko zweryfikuje jednak parkiet.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×