Odkąd 2004 roku PGE Turów Zgorzelec awansował do ekstraklasy, mecze z Anwilem Włocławek zawsze dostarczają wielu emocji, zaś dominacja jednego zespołu nad drugim układa się tak samo jak prowadzenie podczas spotkania przechodzi z rąk jednej drużyny do drugiej.
W pierwszych dwóch latach włocławianie byli bezwzględni i wygrali wszystkie siedem meczów ligowych, ale już w latach 2006/2009 oba zespoły zadowalały się remisem w bezpośrednim starciu i, co ciekawe, zawsze wygrywali wówczas goście. W kolejnych rozgrywkach Anwil wygrał co prawda dwa spotkania, ale w ostatnich dwóch latach to zgorzelczanie mogą chodzić z głową uniesioną w górę - z 10 meczów wygrali aż osiem, w tym niedawną batalię o awans do półfinału.
Z zespołów, które walczyły w kwietniu, pozostały już jednak tylko poszczególne elementy. Zarówno w Zgorzelcu, jak i we Włocławku, tylko czterech koszykarzy ma wspomnienia z tamtych meczów: Damian Kulig, Michał Chyliński, Aaron Cel oraz Michał Gabiński po stronie Turowa oraz Krzysztof Szubarga, Seid Hajrić, Kamil Maciejewski i Michał Sokołowski po stronie Anwilu.
- Turów to doświadczona drużyna, która wychodziła już z większych opresji i wystarczy tu sobie przypomnieć ubiegły sezon. Nie zmienia to faktu, że jedziemy do Zgorzelca głodni zwycięstwa. Naszą siłą powinna być obrona. Jesteśmy zdrowi i czujemy się dobrze fizycznie. Pokazaliśmy już, że potrafimy przycisnąć rywali i postawić zarówno wysoką defensywę, jak i poradzić sobie z graniem strefą - mówi kapitan włocławian, wspomniany Krzysztof Szubarga.
- W pierwszej kolejności my musimy zagrać dobrze w obronie. Myślę, że kluczem mogą być zbiórki, bo Anwil jest mocny w tym elemencie. Jeśli będziemy dobrze zbierać, wówczas uruchomimy kontry i o atak nie trzeba będzie się martwić. Rozpoczęliśmy sezon o dwóch ligowych zwycięstw i trzecia wygrana ugruntowałaby naszą pozycję w czołówce - komentuje z kolei Vukasin Aleksić, playmaker PGE Turowa.
Co ciekawe, sytuacja obu koszykarzy jest bardzo podobna. Zarówno bowiem trener Dainius Adomaitis, jak i jego vis-a-vis Miodrag Rajković, nie do końca ufają młodszym zmiennikom na pozycji rozgrywającego, więc gdy ci potrzebują odpoczynku, kreowanie zagrywek biorą na swoje barki nominalni rzucający obrońcy: Tony Weeden oraz Djordje Micić. Obecnie w zdecydowanie lepszej formie jest Serb, który w każdym meczu zdobywa 14 punktów - Amerykanin tylko dziewięć.
Ogółem rzecz ujmując, podopieczni trenera Rajkovicia są obecnie w skuteczniejszej formie strzeleckiej - przeciwko Rosie Radom zdobyli aż 109 punktów, natomiast Enerdze Czarnym w Słupsku zaaplikowali 83 oczka, co sprawia, że w obecnej dyspozycji przygraniczna drużyna jest w stanie zdobywać nawet ponad 90 punktów w meczu. Pytanie, czy nadal tak będzie gdy zderzy się z defensywą w wykonaniu Anwilu - o ile bowiem atak włocławian momentami szwankuje, o tyle defensywa wygląda naprawdę solidnie. W dwóch meczach zespół tracił tylko 68,5 punktu, a przecież mierzył się z kandydatem do finału, Stelmetem Zielona Góra.
- Na pewno będę miał mniej sytuacji do rzutów z Anwilem, niż to było w poprzednich spotkaniach. Włocławianie grają bardzo skuteczną defensywę, a wszelkie braki i luki uzupełniają zespołowością oraz zadziornością. Zawsze ciężko się gra przeciwko takiej drużynie - komentuje Micić.
Jeśli nie liczyć ostatniego pojedynku PGE Turowa w lidze VTB, gospodarze podchodziliby do meczu 3. kolejki w wyśmienitych humorach - po dwóch zwycięstwach w lidze. Porażka z Kalevem Talin przygasiła jednak nieco nastroje, co sprawia, że morale w obu drużynach jest mniej więcej na podobnym poziomie. Anwil również przegrał jeden mecz, wcześniej pokonując Kotwicę Kołobrzeg po dramatycznym pościgu w czwartej kwarcie.
Mecz PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek zostanie rozegrany w piątek 12 października o godz. 19.00.
Potyczka starych znajomych - zapowiedź meczu PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek
W dwóch ostatnich sezonach PGE Turów Zgorzelec był zdecydowanie lepszy od Anwilu Włocławek. W piątkowym starciu ekipa Miodraga Rajkovicia wystąpi w roli faworyta, licząc na kolejne zwycięstwo.