W ostatnich tygodniach forma SKK Siedlce przypomina prawdziwą sinusoidę. Podopieczni Tomasza Araszkiewicza i Wiesława Głuszczaka potrafią przegrać na własnym parkiecie z PC Siden Toruń lub MOSiRem Krosno, a na wyjazdach siedlczanie pokonali AZS Radex Szczecin czy przede wszystkim w ostatnią sobotę Spójnię Stargard Szczeciński, która zaliczana jest do czołowych drużyn na zapleczu TBL.
- Zagraliśmy na pewno dużo lepiej niż w tym nieszczęsnym spotkaniu z MOSiRem Krosno, który przegraliśmy może nie pechowo, bo ostatnim rzutem meczu się nie przegrywa. Pojechaliśmy do Stargardu Szczecińskiego bardzo zmobilizowani. SKK jeszcze w tym mieście nie udało się nigdy wygrać. Bardzo chcieliśmy przełamać złą passę i dobrze, że nam się to udało - przyznał Radosław Basiński, kapitan SKK Siedlce. 33-letni rozgrywający zdobył w spotkaniu ze Spójnią 11 punktów i był jasnym punktem swojego zespołu.
Przed meczem ze Spójnią Stargard Szczeciński siedlczanie mieli na koncie zaledwie jedno zwycięstwo. - Jedziemy do Stargardu Szczecińskiego z jasnym celem - wygrać mecz - twierdził dla SportoweFakty.pl Michał Przybylski. W taki scenariusz wierzyło jednak niewielu, gdyż forma ekipy z Mazowsza na początku sezonu jest bardzo niestabilna. - Musieliśmy szukać punktów na wyjeździe po dwóch porażkach na własnym parkiecie. Zaczęliśmy dobrze ten mecz. Przeciwnik nie radził sobie w ataku. Szybko objęliśmy prowadzenie i praktycznie przez cały mecz prowadziliśmy i kontrolowaliśmy wynik. Zasłużenie wygraliśmy w tym spotkaniu - dodaje były zawodnik między innymi MKS-u Dąbrowy Górniczej.
Największą bolączką zespołu z Siedlec na początku sezonu były straty. Nie dość, że w pojedynku z ekipą Tadeusza Aleksandrowicza udało się je ograniczyć, to na dodatek zawodnicy z Mazowsza kapitalnie zagrali w obronie, pozwalając rywalom zdobyć zaledwie 57 punktów. - Myślę, że jeśli chodzi o obronę to był jeden z lepszych jak nie najlepszy mecz SKK Siedlce odkąd trafiłem do tego klubu. Zagraliśmy naprawdę na przyzwoitym poziomie. Było dużo walki, włożyliśmy dużo serca w ten mecz i przyniosło to dobry efekt - podkreśla kapitan SKK.
Już w najbliższą sobotę podopieczni Tomasza Araszkiewicza i Wiesława Głuszczaka rywalizować będą z dobrze znaną siedleckim kibicom - Franz Astorią Bydgoszcz, z którą wielokrotnie koszykarze z Siedlec rywalizowali jeszcze w drugiej lidze. - Jest to kolejny mecz na własnym parkiecie, który już musimy wygrać. Chcemy odczarować naszą halę i zacząć wygrywać. Mecze przed własną publicznością są kluczowe. Zwycięstwa na wyjeździe też są oczywiście cenne, ale kluczem do zrealizowania celu są wygrane na własnym parkiecie. Zaczęliśmy od dwóch porażek i teraz musimy już wygrać - dodaje rozgrywający ekipy z Mazowsza.
Zawodnicy SKK Siedlce nie mogą odczarować własnego parkietu. Wszak ostatnie zwycięstwo u siebie na zapleczu TBL koszykarze z Mazowsza odnieśli... 18 marca, kiedy to w pewnym stylu pokonali AZS WSGK Kutno. - Trochę przykro, że przegrywamy u siebie, a wygrywamy na wyjeździe. Wolelibyśmy odwrotną sytuację, bo jednak gra się dla kibiców i jak na razie ich zdecydowanie nie rozpieszczamy. Mam nadzieję, że w sobotę się to zmieni - kończy kapitan Radosław Basiński. Czy zawodnikom z Siedlec uda się po raz pierwszy w tym sezonie zwyciężyć na własnym parkiecie?