Domowa niemoc trwa - relacja z meczu Spójnia Stargard Szczeciński - SKK Siedlce

Miło wizyty na Pomorzu Zachodnim będą wspominać Koszykarze z Siedlec, którzy w przeciągu dwóch tygodni ustrzelili dublet w tym regionie Polski.

Przed sobotnim pojedynkiem jedno było pewne. Zwycięzca przełamywał złą passę. Spójnia zaprezentowała się fatalnie w pierwszym pojedynku przed własną publicznością, a SKK w dwóch sezonach spędzonych w I lidze jeszcze nie tryumfował na tym terenie. Początek pojedynku przypomniał stargardzkim fanom koszmary z domowej inauguracji. Różnica polegała jednak na tym, że siedlczanie byli skuteczni i szybko zdobyli dziesięć punktów. W kontratakach brylowali Kamil Sulima oraz Radosław Basiński. Swoje robili też podkoszowi: Marcin Chodkiewicz i Rafał Kulikowski. Były zawodnik stargardzkiej ekipy grał krótko, gdyż szybko popełniał przewinienia, lecz w niespełna pięć minut zdołał zebrać sześć piłek.

W Spójni przez długie minuty zawodziło praktycznie wszystko. Od obrony, gdyż gospodarze w żaden sposób nie potrafili zatrzymać czołowych koszykarzy rywali, na ataku kończąc. Pierwsze punkty dla miejscowych rzutem z dystansu zdobył Wiktor Grudziński, lecz udane akcje w pierwszych dziesięciu minutach można policzyć na palcach jednej ręki. Mimo że drugą odsłonę zespół z Mazowsza rozpoczął dobrze, to szybko stracił przewagę. Świetną zmianę dał Hubert Pabian, zdobywca siedmiu oczek w drugiej kwarcie. Zaskoczyła również gra Adama Parzycha. Przyczyną słabszej postawy gości były także zmiany, jakie trener Tomasz Araszkiewicz dokonał. Odpoczywali podstawowi gracze, a Mariusz Rapucha, czy Tomasz Deja nie byli w stanie udźwignąć ciężaru, jaki na nich spadł. Stargardzianie odrobili straty, wyszli nawet na prowadzenie, by remisować po dwudziestu minutach.

Jeśli ktoś z obecnych w stargardzkiej hali myślał, że wszystko już pójdzie jak z płatka, to srodze się zawiódł. Przyjezdni spuścili na rywali zimny prysznic. Uczynił to Sulima, który dwukrotnie przymierzył z za linii 6,75 metra. Co ciekawe w pierwszej połowie mimo ośmiu prób ta sztuka podopiecznym Araszkiewicza się nie udała. Sygnał do odrabiania strat dał ponownie Grudziński. Wsparł go Arkadiusz Soczewski. Wynik dla gospodarzy wyglądał lepiej niż gra. Limit na błędy w końcówce trzeciej kwarty został jednak wyczerpany. Mozolny odjazd przeciwnikom rozpoczęli siedlczanie, a pozbawiona strzeleckiej dyspozycji Tomasza Stępnia Spójnia mogła bezradnie przyglądać się kolejnym udanym zagraniom oponentów.

Przyjezdni przez cały mecz imponowali walecznością. Nawet, jeśli nie trafiali wielokrotnie ponawiali swoje akcje, co musiało przynieść im więcej trafień do kosza. Bohaterem pierwszych minut czwartej kwarty był niewątpliwie Adrian Czerwonka, który z zimną krwią punktował rywali praktycznie przesądzając losy zwycięstwa. W tym meczu Spójnia próbowała się jeszcze podnieść, lecz popełniała zbyt wiele błędów, a ogólna niemoc obwodowych oraz brak lidera, który mógłby rozwiązać trudne sytuacje udaną akcją sprawił, że nawiązanie walki było niemożliwe. Stargardzianie dołączyli, więc do grupy drużyn z dwoma porażkami na własnym parkiecie. W tym gronie jest również ekipa z Siedlec, która wygrywała tylko na wyjazdach. Sobotnie zwycięstwo siedlczan nie podlegało żadnej dyskusji i tylko na chwilę było zagrożone.

Spójnia Stargard Szczeciński - SKK Siedlce 57:69 (8:18, 22:12, 16:24, 11:15)

Spójnia: Parzych 19, Grudziński 9, Soczewski 9, Pabian 7, Michalski 4, Stępień 4, Szczepaniak 3, Ratajczak 2, Kasprzak 0, Szpyrka 0, Wróblewski 0.

SKK: Sulima 20, Czerwonka 17, Basiński 11, Deja 10, Chodkiewicz 8, Przybylski 3, Czyż 0, Gałan 0, Kulikowski 0, Rapucha 0, Sobiło 0.

Źródło artykułu: