Kolejny ciekawy tydzień zmagań w Eurolidze. Wreszcie swoje pierwsze zwycięstwo odnieśli koszykarze Asseco Prokom Gdynia, pokonując Albę Berlin 77:66. Triumf podopiecznym Kestutisa Kemzury nie przyszedł jednak wcale łatwo, a o ich sukcesie zadecydowała dopiero znakomita ostatnia kwarta, wygrana 26:16. Co ważne, porażkę odniósł jeden z rywali Asseco w walce o czwarte miejsce Elan Chalon Sur-Saone. Francuzi nie znaleźli sposobu na świetnie dysponowane Maccabi Tel Awiw uznając wyższość na własnym parkiecie, aż różnicą 29 punktów (61:90). Na uwagę zasługują też kolejne zwycięstwa Realu Madryt, Regal FC Barcelony, CSKA Moskwa i Żalgirisu Kowno, który zdemolował w Pireusie miejscowy Olympiacos.
Grupa A:
W grupie A doszło do starcia drużyn, które mierzą w Final Four Euroligi. "Czarny koń" tych rozgrywek Fenerbahce Stambuł pomimo dopingu ponad 12 tys. fanatycznych kibiców nie sprostało Realowi Madryt. "Królewskich" do zwycięstwa poprowadził Rudy Fernandeza, zdobywca 21 "oczek". Kluczem do zwycięstwa gości okazała się wygrana na deskach. Real wygrał walkę na tablicy 34:22, notując aż 14 zbiórek na atakowanej tablicy.
Fenerbahce Stambuł - Real Madryt 75:83 (13:21, 23:21 ,21:24, 18:17)
Fenerbahce: Onan 14, Andersen 13, McCalebb i Preldzic po 12
Real M.: Fernandez 21, Carrol 15, Begić 14, Rodriguez 12.
Grupa B:
Asseco Gdynia - Alba Berlin 77:66 (14:18, 18:11, 16:16, 18:27)
Maccabi Tel Aviv pokazało jaka jest różnica między zespołem z wysokiej półki, a euroligowym kopciuszkiem. Zespół z Izraela zdominował Francuzów w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Chalon nie pomogła nawet dominacja w strefie podkoszowej (40:29). Podopieczni Davida Blatta zagrali na wręcz niewiarygodnej, bo prawie 63 proc. skuteczności rzutów z półdystansu (trafili 27 z 43 prób) i przyzwoitej za 3 (9/22, 40.9 proc.). Wreszcie dobry występ na parkiecie w barwach ekipy z Nokia Arena zaliczył David Logan. Amerykanin z polskim paszportem zdobył 17 "oczek", notując przy tym 100 proc. skuteczności rzutów za 3 pkt. (3/3).
Chalon - Maccabi 61:90 (12:24, 16:29, 21:24, 12:13)
Chalon: Williams i Rush po 12, Lang 9
Maccabi: Logan 17, James 15, Pnini 11
Grupa C:
Do niespodzianki doszło w Pireusie. Hala Pokoju i Przyjaźni okazała się przyjaznym miejscem tego wieczora dla Żalgirisu Kowno. Litwini wygrali nadspodziewanie gładko 61:79, choć do przerwy nic na to nie wskazywało (39:33). Olympiakos, który w tygodniu pokonał w greckiej A1 Panathinaikos Ateny na wyjeździe, był zupełnie bezradny w starciu z ekipą prowadzoną przez Joana Plazę. Obrońcom tytułu nie pomogła nawet znakomita dyspozycja Kyle Hinesa, który zapisał na swoim saldzie 15 "oczek". Słabiej zagrał lider drużyny Vassilis Spanoulis (10), a wręcz dramatycznie Acie Law (1). Zdobycze punktowe w barwach koszykarzy "Grunwaldu" rozkładały się znacznie bardziej równomiernie, a o ich sukcesie zadecydowała szersza ławka rezerwowych. Goście w drugiej połowie dali sobie rzucić zaledwie 22 punkty, wygrywając tę część meczu 22:46. Liderem w ich szeregach był doświadczony Marko Popović, który na swoim saldzie zapisał 16 punktów.
Olympiakos - Żalgiris 61:79 (17:14, 22:19, 10:26, 12:20)
Olympiakos: Hines 15, Printezis 12, Mantzaris 11, Spanoulis 10
Żalgiris: Popović 16, Lafayette 10, Jaaber 9, Darden i Kaukenas po 8
Do prawdziwej "strzelaniny" doszło w Mediolanie. Ostatecznie zwycięsko z niej wyszli koszykarze Caja Laboral Vitoria. Baskowie wygrali 85:95 po bardzo wyrównanym meczu, a swoją przewagę zbudowali w końcowych minutach. Ostatnią kwartę wygrali 19:30. Mecz toczony był w niezwykle szybkim tempie. Aż 9 koszykarzy z obu stron kończyło spotkanie z podwójną zdobyczą punktową. Był wśród nich Maciej Lampe, zdobywca 12 punktów. W jego ekipie prym wiódł jednak Nemanja Bjelica i Fernando San Emeterio (odpowiednio 20 i 18 punktów). W barwach EA7 Emporio Armani Mediolan, którzy przegrali pierwszy mecz w tym sezonie Euroligi z dobrej strony pokazał się Ioannis Bourousis, zaliczając double-double (22 pkt i 11 zb.)
Armani - Caja Laboral 85:95 (19:18, 25:25, 22:22, 19:30)
Armani: Bouroussis 22, Hairston 19, Langford 13, Gentile 10
Caja Laboral: Bjelica 20, San Emeterio 18, Lampe i Nocioni po 12
Grupa D:
Z odniesieniem zwycięstwa żadnych problemów nie miała Barcelona. Katalończycy od początku starcia z Besiktasem Stambuł narzucili Turkom swoje warunki gry. To spotkanie nie obfitowało jednak w wiele efektownych asyst czy zagrań. Dość wspomnieć, że obie drużyny zanotowały łącznie jedynie 18 asyst, co jest wynikiem dramatycznym. Niespodziewanie najlepszy na parkiecie tego wieczora był Nathan Jawai, który zapisał na swoim saldzie 14 punktów i 8 zbiórek, będąc blisko double-double. W ekipie Ermana Kuntera pierwsze skrzypce zagrał Curtis Jerrels (18 pkt.). Amerykanin znaczną część "oczek" ze swojej okazałej zdobyczy punktowej zdobył jednak z linii rzutów wolnych, natomiast przy rzutach z gry nie grzeszył skutecznością. Barcelona wygrała ten swoją firmową bronią czyli twardą defensywą.
Barcelona - Besiktas 72:60 (16:19, 21:21, 17:12, 19:14)
Barcelona: Jawai 14, Mickeal i Tomić po 11
Besiktas: Jerrels 18, Markota 10, Christopher 9
Niespodziewane kłopoty w starciu z Mistrzem Niemiec mieli koszykarze CSKA Moskwa. Podopieczni Ettore Messiny jeszcze przed rozpoczęciem czwartej kwarty przegrywali 51:53, ale po fantastycznej ostatniej "ćwiartce" pokonali ostatecznie rywala Brose Baskets Bamberg 76:67. Po raz kolejny zachwycił Sonny Weems, który powoli urasta na MVP rundy zasadniczej. Amerykanin zdobył 17 punktów i wraz z Nenadem Krsticiem poprowadził "Czerwoną Armię" do zwycięstwa 76:67. Bardzo dobry występ w barwach Brose zanotował natomiast Bostjan Nachbar. Reprezentant Słowenii rzucił 21 "oczek", będąc niekwestionowanym liderem zespołu.
CSKA - Brose Bamberg 76:67 (25:20, 11:15, 15:18, 25:14)
CSKA: Weems 17, Krstić 13, Khryapa 10
Bamberg: Nachbar 21, Gipson 16, Ford 8
Niewiele emocji było w Wilnie. Lietuvos Rytas Wilno tylko w pierwszej kwarcie miał problemy ze zdominowaniem Partizana Belgrad. Na przerwę litwini schodzili prowadząc już 9 pkt. (40:31). W ich barwach wyróżnił się tercet Seibutis - Samardzinsky - Katelynas. Wymienieni koszykarze zdobyli w sumie ponad połowę punktów całego zespołu. W ekipie Partizana na uwagę zasługuje jedynie 23-letni skrzydłowy Vladimir Lucić zdobywca 17 punktów. Oprócz niego żaden z graczy "Grabarji" nie zanotował podwójnej zdobyczy punktowej.
Lietuvos - Partizan 69:61 (23:20, 17:11, 15:17, 14:13)
Lietuvos: Seibutis i Samardzinsky po 14, Katelynas 10
Partizan: Lucić 17, Musli i Gordon po 8