Przemyślanie po zmianie trenera na Mariusza Zamirskiego wyraźnie odżyli. Najpierw wygrali arcyważny pojedynek na wyjeździe ze Stalą Ostrów, a w sobotę zanotowali bardzo dobry występ przeciwko poznańskiej Politechnice. Nie da się ukryć, że spora w tym zasługa Dariusza Wyki, który był w zasadzie non stop zasypywany piłkami przez partnerów. Młody podkoszowy umiejętnie wykorzystywał swoje warunki wzrostowe oraz atletyzm, czym siał spustoszenie w szeregach przeciwnika. Zresztą wynik 11:4, jaki widniał na tablicy świetlnej po kilku minutach mówił sam za siebie. Dodatkowo sporą aktywność przejawiał Tomasz Zabłocki. Eks-gracz m in. Znicza Jarosław i Turowa Zgorzelec nie miał problemów z seryjnym umieszczaniem piłki w koszu, czym wreszcie zaskarbił sobie sympatię publiczności.
Ekipa z Wielkopolski zaś sprawiała wrażenie kompletnie zagubionej. Popełniała błędy w obu formacjach i nie potrafiła skutecznie przeciwstawić się rozpędzonym przemyślanom. Jako jedyny spośród ogólnego marazmu wyróżniał się Paweł Stankiewicz, jednak w pojedynkę tak naprawdę nie miał szans uzyskać czegokolwiek.
Z czasem fakt faktem ze wsparciem pospieszył mu Marek Sobkowiak, lecz na nieszczęście całego poznańskiego teamu na te wydarzenia momentalnie zareagował Grzegorz Kukiełka, przypominając, że to Przemyskie Niedźwiadki są lepiej dysponowane.
Co istotne nie zwolniły one tempa i w drugiej kwarcie wciąż kontrolowały boiskowe wydarzenia. Imponował zwłaszcza duet Zabłocki - Wyka, który świetnie czuł się wobec pozostawionej swobody. Swoją obecność chciał zaznaczyć również sprowadzony niedawno Haran Shifman, choć uczciwie trzeba przyznać, że będzie musiało minąć jeszcze trochę czasu, by w pełni zrozumiał się z kolegami. Gości z kolei do boju podrywał niezmordowany Stankiewicz, tyle że reszta jego partnerów nie dorównywała mu pod względem prezentowanej dyspozycji. Tym samym dość wysokie prowadzenie Polonii 55:39, jakie miało miejsce po pierwszej połowie nikogo nie dziwiło.
Po zmianie stron Lonia kontynuowała dzieło zniszczenia. Do głosu doszli Michał Musijowski wraz z Tomaszem Przewrockim. Wiele pożytecznej pracy wykonywał również wspominany wcześniej Kukiełka, odnajdując się m in. przy kontratakach.
Politechnika oczywiście miała zamiar podjąć jeszcze rękawice, jednakże punktowała zdecydowanie za rzadko, by myśleć nawet o zyskaniu nadziei na lepszą przyszłość. Ponadto zastrzeżenia budziła jej obrona, która zdecydowanie za wolno reagowała na zagrywki nadsańskiego zespołu. Dlatego też o jakimkolwiek zniwelowaniu strat po prostu nie było mowy.
W decydującej batalii nie wydarzyło się nic co odmieniłoby dotychczasowy scenariusz. Poloniści wyglądali na pewnych siebie i zdawali sobie sprawę, iż z każdą minutą przybliżają się do celu. Przyjezdni w tym czasie niewiele zdziałali. W zasadzie pozostawało im tylko czekać, na końcową syrenę i powalczyć o zachowanie honoru. Ostatecznie pojedynek zakończył się wysokim zwycięstwem podopiecznych trenera Zamirskiego 92:76, którzy dzięki temu powoli wędrują w górę ligowej tabeli.
Budimpex-Polonia Przemyśl - AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań 92:76 (29:15, 26:24, 20:15, 17:22)
Polonia: Wyka 23, Bal 15, Kukiełka 14, Zabłocki 9, Shifman 7, Przewrocki 7, Musijowski 6, Mikołajko 6, Płocica 3, Kolowca 2, Machowski 0, Urban 0.
Politechnika: Stankiewicz 17, Sobkowiak 12, Rostalski 11, Gacek 7, Baszak 7,
Ulchurski 6, Hybiak 4, Metelski 4, Szydłowski 4, Dylik 2, Tkacz 2.