Początek spotkania był wyrównany. W czwartej minucie goście zanotowali przestój w grze, co wykorzystali gospodarze i zdobyli dwanaście oczek z rzędu. Jednak zdaniem trenera klubu z Mazowsza nie miało to wpływu na wynik pojedynku. - Doszliśmy przeciwnika w samej końcówce pierwszej połowy, bo przegrywaliśmy pięcioma punktami - powiedział Michał Spychała. - Początek trzeciej kwarty też był na styku. Potem mieliśmy zły moment w obronie jak i w ataku. Nie mogliśmy dzisiaj pocelować z tych pozycji, które były wypracowane. Było bardzo trudno, bo przeciwnik bronił bardzo agresywnie, dobrze, mądrze, korzystał z naszych słabych punktów i ta przewaga rosła. Mieliśmy dzisiaj za dużo słabych punktów - podsumował szkoleniowiec Znicza Basket.
W drugiej połowie meczu krośnianie dominowali na parkiecie i ostatecznie pruszkowianie ulegli 56:78. - Najbardziej mnie boli, że cztery minuty przed końcem przestaliśmy walczyć, żeby ta gra wyglądała dobrze, bo wynik się nie zmieniał, bo było w zasadzie jasne, że będzie ciężko odrobić stratę dwudziestu punktów. Szkoda, to był nasz najgorszy mecz na wyjeździe - stwierdził trener pruszkowian.
Wpływ na rezultat spotkania mogły mieć przewinienia techniczne dyktowane przez sędziów na niekorzyść graczy z Mazowsza. - To nie był mecz, żeby miał jakieś specjalne pretensje do sędziów. Na pewno mam pretensje, bo całokształt meczu i te sytuacje później z technicznymi pokazały, że średnio panowali nad sytuacją - przyznał Spychała.
Faule techniczne na swoim koncie zapisali między innymi szkoleniowiec gości oraz doświadczony Dominik Czubek. - Jeżeli ktoś mi tłumaczy, że rzucenie piłką w twarz jest przewinieniem technicznym, to uważam, że jest przewinieniem dyskwalifikującym. Nie powinien mnie sędzia straszyć, że następnym razem da Czubkowi takie przewinienie, bo powinien być konsekwentny i dać je od razu. To pokazuje konsekwencje w działaniu. Natomiast później robienie człowiekowi na złość, a nie dał mu takiego faulu, a on ewidentnie jest pchnięty pod koszem, nawarstwia sytuację. Lubię jak sędziowie gwiżdżą równo, a tak nie robili - stwierdził trener Znicza Basket.
W czwartej kwarcie przewinieniem technicznym ukarano również Rafała Partykę. Sędziowie dopatrzyli się błędu przy zmianach, gdy zawodnik gospodarzy chciał zastąpić kontuzjowanego Dariusza Oczkowicza. Duże pretensje o tę sytuację miał szkoleniowiec MOSiR - Dusan Radović.