Faworytów dwóch
Sezon jeszcze nie ruszył, a wielu już przewiduje finał Miami Heat - Los Angeles Lakers. Bez wątpienia oba zespoły są głównymi faworytami w swoich konferencjach i będzie niezwykle trudno zdetronizować drużyny prowadzone przez największe gwiazdy w NBA - LeBrona Jamesa i Kobe Bryanta.
Żar po zdobyciu mistrzostwa NBA nieco uciszył krytyków, którzy co rusz wypominali Jamesowi brak pierścienia i naśmiewali się z ekipy z Florydy. "LBJ" w poprzednim sezonie udowodnił, że jest graczem kompletnym i podobnie powinno być w obecnych rozgrywkach. Miami do Wielkiej Trójki (James, Wade, Bosh) dodało dwóch wytrawnych snajperów - Ray'a Allena oraz Rasharda Lewisa, którzy swym doświadczeniem mogą pomóc Heat w kluczowych momentach.
Z Dwightem Howardem i Stevem Nashem Los Angeles Lakers wydają się być z kolei bezkonkurencyjni na Zachodzie. Bryant znów ma wokół siebie "pomocników" z najwyższej półki i po dwóch latach przerwy, znów będzie chciał wywalczyć mistrzowski tytuł. Czy ktoś jest im w stanie przeszkodzić?
Heat i Lakers muszą jednak mieć się na baczności, zwłaszcza, że szereg innych drużyn ma ochotę namieszać w tym sezonie. Interesująco będzie szczególnie na Wschodzie, gdzie namieszać mogą mający mocarstwo aspiracje Brooklyn Nets (z Joe Johnsonem w składzie), zeszłosezonowi pogromcy Bulls Philadelphia 76ers (nowi: Andrew Bynum, Jason Richardson, Nick Young) czy New York Knicks, którzy liczą na to, że Jason Kidd w końcu da radość fanom z Big Apple.
Nie należy również zapominać o Indianie Pacers, która po raz kolejny może namieszać na Wschodzie i bić się o najwyższe lokaty. Trudno przewidzieć z kolei jak spisze się Chicago Bulls bez swojego lidera Derricka Rose'a, który wciąż dochodzi do pełni dyspozycji po zerwaniu więzadeł w kolanie.
Na Zachodzie liczyć się będą także Oklahoma City Thunder z niesamowitym Kevin Durant, choć już bez najbardziej znanego brodacza w lidze Jamesa Hardena (odszedł do Houston Rockets), wielcy przegrani zeszłego sezonu Los Angeles Clippers (nowi: Lamar Odom, Jamal Crawford, Grant Hill) oraz zawsze groźni, lecz coraz starsi San Antonio Spurs.
Nowa era Phoenix. Co zrobi Gortat bez Nasha?
Po ośmiu latach Steve Nash opuścił Phoenix Suns i skończyła się pewna era w zespole z Arizony. Era, w której wybitny rozgrywający z Kanady był pierwszoplanową postacią i ikoną Słońc. Przed nowym sezonem zespół nie jest stawiany w roli faworytów Zachodu i będzie miał ogromne problemy z awansem do play off. Marcin Gortat przekonuje co prawda, że Suns zaskoczą, a współpraca z Goranem Dragiciem będzie równie owocna jak z Nashem, lecz wydaje się, że nawet letnie wzmocnienia (Scola, Beasley) mogą nie zagwarantować gry w postseasonie.
Dla samego Gortata będzie to drugi pełny sezon w Phoenix. Rozgrywki 2011/2012 były najlepsze w jego karierze (śr. 15,4 pkt, 10 zb i 31 meczów z double-double) i z całą pewnością znów będzie kluczową postacią w talii drużyny Alvina Gentry'ego.
Debiutanci pod lupą
Anthony Davis oraz plejada nowych, młodych zawodników z draftu, to zawsze jeden z ciekawszych tematów przed początkiem sezonu. Środkowy New Orleans Hornets zapowiadany jest na wielką gwiazdę ligi i być może będzie zbawieniem dla Szerszeni, którzy w ostatnim sezonie spisywali się słabo.
Dużo obiecywać sobie można po grze Bradley'a Beala z Washington Wizards oraz Damiana Lillarda z Portland Trail Blazers. Warto będzie również zwrócić uwagę na dwóch młodych Litwinów - Jonasa Valanciunasa (Toronto Raptors) oraz znanego z gry z polskich parkietów - Donatasa Motiejunasa.
Preseason to nie sezon
Od kilku tygodni śledziliśmy już poczynania w preseasonie, którego jednak nie warto brać pod uwagę. Prosty przykład: Lakers przegrali wszystkie osiem meczów i prezentowali się fatalnie. Howard, Bryant i Nash uspokajają jednak: preseason to nie sezon, będzie dobrze. Wierzymy, że będzie inaczej, bo znów z niecierpliwością czekamy na kilka miesięcy nieprzespanych nocy i elektryzujących meczów na najwyższym poziomie.
Z preseasonu warto jednak zobaczyć 10 najlepszych zagrań, w tym niesamowitą akcję Jeremy'ego Evansa z Utah Jazz.
Ruszamy we wtorek. Gortat w akcji w czwartek nad ranem
Sezon rusza we wtorek czasu amerykańskiego, czyli w środę nad ranem czasu polskiego. Na dzień dobry Miami Heat zmierzą się z Boston Celtics, a Los Angeles Lakers sprawdzą formę Dallas Mavericks.
Gortat po raz pierwszy zaprezentuje się w nowym sezonie w środę (czwartek, godz. 4 czasu polskiego). Jego Phoenix podejmie Golden State Warriors.