Daniel Szymkiewicz: Zbiórki są naszym największym problemem

Trwa fatalna seria Polpharmy Starogard Gdański. Ekipa Kociewskich Diabłów przegrała w Kołobrzegu 5 mecz z rzędu w tym sezonie i ich sytuacja w tabeli prezentuje się coraz gorzej.

Przed spotkaniem z drużyną Tomasza Mrożka trener Wojciech Kamiński przestrzegał swoich zawodników przed Grzegorzem Arabasem, a także obcokrajowcami w szeregach Czarodziejów z Wydm. Weteran krajowych parkietów zdobył bardzo ważne punkty w końcówce spotkania, a nieźle spisał się także Sean Mosley czy Corey Jefferson. Bohaterem meczu został jednak młody Jarosław Zyskowski junior, który zaskoczył zawodników gości świetną skutecznością w rzutach z dystansu. W całym pojedynku niedoświadczony rzucający zdobył 20 punktów, a jego zespół nie bez problemów rozprawił się z zespołem ze Starogardu. Było to drugie zwycięstwo Kotwicy, która zrównała się w tabeli z Polpharmą, jednak ekipa z Kociewia ma zdecydowanie trudniejszy terminarz w dalszej części sezonu.

- Za pozytyw można uznać to, że udało nam się odrobić tak duże straty w tym spotkaniu - stwierdza Daniel Szymkiewicz, rozgrywający Polpharmy. - Bardzo się martwimy, że jednak znów czegoś zabrakło. Nie spodziewaliśmy się, że Zyskowski zagra tak dobry mecz. Popełniliśmy duży błąd, że pozwoliliśmy oddać mu większość rzutów z czystych pozycji. W 1. połowie zdobył 18 punktów, a w końcowej fazie spotkania już tylko dwa, więc wyciągnęliśmy wnioski z krycia tego zawodnika. Szkoda, że później zaczęli również punktować inni - dodaje zawodnik Polpharmy.

W zespole gości znów szwankowała gra pod tablicami, a także zabrakło zespołowego dzielenia się piłką. Nie pomógł Josh Miller, z którym wielkie nadzieję wiązał trener Kociewskich Diabłów, a także kibice. Były gracz Siarki Tarnobrzeg był zagubiony, słabo prowadząc grę zespołu. W takiej sytuacji ciężar rozegrania piłki znów spoczął na Danielu Szymkiewiczu, a także Marcinie Nowakowskim. Obaj zawodnicy zaprezentowali się całkiem nieźle, jednak nie pomogło to w odniesieniu trzeciego zwycięstwa w lidze.

- Nie ma co ukrywać, że o zwycięstwie gospodarzy zadecydowała 1. połowa - mówi Szymkiewicz. - Mimo tego, że odrobiliśmy straty, to bardzo ciężko jest wygrywać spotkania, gdy już na starcie traci się tak dużo punktów do swojego rywala. Zbiórki są naszym największym problemem, jednak cały czas nad nimi pracujemy. Nie możemy pozwalać naszym rywalom w kolejnych spotkaniach na tak częste ponawianie akcji - martwi się rozgrywający Kociewskich Diabłów.

W sobotnim spotkaniu Daniel Szymkiewicz stanął na przeciw Piotra Niedźwiedzkiego. Dla zawodników, którzy osiągnęli największy sukces w historii młodzieżowej koszykówki było to pierwsze takie starcie. Jak były rozgrywający Trefla Sopot wspomina czasy mistrzostw w Hamburgu?

- Przeciwko Piotrkowi występowałem po raz pierwszy - mówi Szymkiewicz. - Fajnie jest zagrać na najwyższym poziomie przeciwko osobie, z którą grało się parę lat wcześniej w juniorach. Mistrzostwa w Hamburgu na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Mieliśmy wtedy świetną drużynę i wspaniały sztab szkoleniowy. Dla mnie to już jednak przeszłość. Teraz chcę pomóc Polpharmie i tylko na tym się skupiam - kończy srebrny medalista z Hamburga.

Źródło artykułu: