- Przylot Katie Douglas sprawi, że nasz zespół będzie kompletny i będziemy mogli w końcu pokazać naszą całą siłę - cieszył się jeszcze na początku tygodnia Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Wisły Can Pack Kraków.
Długo wyczekiwana amerykańska rzucająca pojawiła się w Krakowie w czwartek i wszyscy mieli nadzieję, że wszelkie problemy kadrowe dobiegły końca. Niestety tak się jednak nie stało...
Katie Douglas, której przylot był tak późny spowodowany kontuzją stawu skokowego, szybko została wysłana na badania, m.in. przez które, w piątek nie została oficjalnie zaprezentowana na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej.
- Przepraszam za nieobecność Katie Douglas, ale zawodniczka nadal przechodzi badania lekarskie, które są konieczne do wydania zdolności do gry - tłumaczył sytuację Piotr Dunin-Suligostowski, GM krakowskiego klubu.
Jeszcze wtedy wszyscy mieli nadzieję na pozytywne zakończenie sprawy. Tak się jednak nie stało, a diagnoza lekarska była fatalna. Rezonans magnetyczny jasno dał odpowiedź, że staw skokowy Douglas nie jest gotowy do gry, a konkretnym problemem były zerwane więzadła.
- Mieliśmy zapewnienia, że zawodniczka dotrze do nas 14 listopada i będzie w pełni gotowa do gry. Cały czas otrzymywaliśmy ze Stanów Zjednoczonych dokumentację medyczną oraz informacje od menadżera, o bardzo sprawnym i dobrym przebiegu rehabilitacji - powiedział na gorąco dla wislakosz.pl Dunin-Suligostowski.
Teraz włodarze klubu spod Wawelu muszą w trybie natychmiastowym poszukać kogoś, kto będzie w stanie wypełnić lukę po Douglas.
Poniżej skrót meczu i zapis wideo feralnej akcji, która wyeliminowała Katie Douglas z gry w barwach Wisły Can Pack Kraków: