Dla Dariusza Szczubiała obecny sezon jest najcięższy od lat. Nie można się zatem dziwić, że w obliczu kłopotów trener Jeziora Tarnobrzeg sięga po sprawdzonych graczy. Kolejnym koszykarzem, który wrócił na Podkarpacie jest J.T. Tiller. - To będzie mój drugi sezon w Tarnobrzegu, bardzo się cieszę, że mam możliwość wrócić. Znamy się wszyscy więc na pewno wiemy jak to będzie wyglądać. To znakomite miejsce do gry, które już znam. Nie mogłem się doczekać, ale już jestem i jestem bardzo szczęśliwy - mówi Tiller.
Amerykanin nie ukrywa, że na początku może mu być ciężko. - Wiem, że na mnie liczycie i bardzo poważnie to traktuję. Znamy się przecież, i wiecie, że zawsze daje z siebie wszystko. Fizycznie jestem gotowy, nie grałem nigdzie ale to nie znaczy, że nic nie robiłem. Ciężko nad sobą pracowałem. Potrzebuję czasu by poznać chłopaków. To był mój pierwszy trening z drużyną. Fajnie mnie przyjęli, mam odczucie, że to jest bardzo obiecująca grupa. To widać na pierwszy rzut oka.
Pierwszy mecz Tillera po powrocie do Tarnobrzega to dla niego wielkie wyzwanie. Przeciwnikiem Jeziora będzie Asseco Prokom Gdynia. - Wiem, że to mistrz i dobry team. Ale wiem też, że grają póki co dość słabo. Na pewno powalczymy, jak rok temu w każdym meczu. Nie wiem co mogę dać tej drużynie, bo nie znam jej póki co. I do niedzieli wiele się nie zmieni, więc klucz do wygranej to podstawowe rzeczy takie jak skuteczność, waleczność czy agresja - analizuje 24-letni zawodnik.
Podopieczny Dariusza Szczubiała przyznaje, że liczy na kibiców. - Jeszcze pytasz?(śmiech). Pewnie, że ich pamiętam, tego się nie zapomina. Wiele gier pomogli nam wygrać, dawali wielką energię i pchali do przodu. Liczę, że w niedzielę zobaczę to samo. To kolejny powód który sprawia, że chciałem tu grać. Atmosfera wokół zespołu to coś, co zwiększa jego wartość.
Co w nowym sezonie będzie najważniejsze dla J.T. Tillera? - Naprawdę ciężko powiedzieć, porozmawiamy za parę dni, jak poznam lepiej drużynę. Na pewno wiecie co umiem, i jak gram. To się nie zmieni. Chcę by ten sezon był lepszy dla drużyny i dla mnie, tego jestem pewien tu i teraz - kończy Tiller.