Dariusz Szczubiał: Czujemy duży niedosyt

Trener Dariusz Szczubiał wreszcie może być zadowolony. Mimo porażki jego zespół rozegrał dobre spotkanie. W świetnym stylu do drużyny powrócił J.T. Tiller.

Bartosz Półrolniczak 
Bartosz Półrolniczak 

Niedzielne spotkanie było bardzo ciekawym widowiskiem. Do pełni szczęścia kibicom w Tarnobrzegu zabrakło jedynie wygranej podopiecznych Dariusza Szczubiała. - Liga w tym sezonie jest bardzo ciekawa i zaskakująca. Nie ma drużyny, której nie można pokonać. Zawsze faworyt może sobie zlekceważyć czy odpuścić rywala, i jest dużo niespodzianek. Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Niestety były też fragmenty, gdzie wyszły stare nawyki. Szczególnie było to widać gdy doszło zmęczenie. Na czasie praktycznie tylko apelowałem o egzekwowanie zagrywek i lepszą organizację w ataku. Czterech widziało co robić, jeden nie wiedział i to był nasz problem. Co chwilę ktoś inny miał z tym problem. W tym czasie agresywnie naciskany rozgrywający tracił siły, a potem już brakowało czasu by dobrze rozegrać własny atak. Pracujemy nad tym czasem kosztem rzeczy bardziej szczegółowych. To jest podstawa, którą wszyscy muszą znać i nie mogą tracić głowy - analizuje trener Jeziora Tarnobrzeg.

Opiekun gospodarzy cieszy się, że Nicchaeus Doaks i J.T. Tiller dobrze wprowadzili się do gry. - Znam tych chłopców świetnie i wiem, czego mogę oczekiwać. Dają nam to, czego nie było. Pewność, dobrą obronę a przede wszystkim waleczność i agresję. Tiller zagrał bardzo dobry mecz, biorąc pod uwagę, że jest z nami ledwie trzy dni. On jednak też nie ustrzegł się błędów. W miarę zmęczenia dostaje takiego niepotrzebnego dodatkowego napędu. Kilka jego akcji była zrobionych bez głowy i na siłę. Jego rola jednak jest nie do przecenienia. Było wiele elementów zarówno w obronie jak i w ataku, których Addison nie dawał, a dziś on to robił bardzo dobrze. Musi się jednak bardziej kontrolować. To kwestia zgrania i zrozumienia, po kolejnym tygodniu będzie z tym dużo lepiej.

O wygranej gości zadecydowała końcówka, w której gospodarze mieli mniej szczęścia. - Dwa rzuty pechowo się wykręciły, wielka szkoda. Co do ostatniej akcji i zbiórki w ataku Asseco Prokomu, to jest błąd indywidualny. Pech polegał  na tym, że zdarzył się w takim momencie. Zawodnik musi przyblokować swojego zawodnika a nie myśleć o tym, gdzie się piłka odbije i odpuszczać. Ja na treningu nie wiem, po kilkadziesiąt razy zwracam na to uwagę. To jest kluczowy element obronny, i musimy go lepiej wykonywać. Nie możemy wyrobić tego nawyku, a wielka szkoda, bo mielibyśmy piłkę i szansę wygrania. A tak musieliśmy faulować i Koszarek się nie pomylił. Nie potrzebnie nasz gracz wszedł pod kosz, zamiast na skrzydle blokować swojego rywala. Ważniejszy jest jego zawodnik, a nie to, że będzie bliżej kosza - przekonuje Szczubiał.

Trener Jeziora może być jednak zadowolony z tego, jak zagrali jego zawodnicy. - Być może większa rotacja Asseco Prokomu zadecydowała. Uważam jednak, że to my sobie pokrzyżowaliśmy plany. W trzeciej kwarcie graliśmy w sposób dziwny, nie wiem czemu tak to wyglądało. Żaden z graczy nie potrafi tego wyjaśnić. Skoro system gry, który sprawia, że prowadzimy i kontrolujemy zawody się sprawdza, to po co próbować coś ulepszać i zmieniać? Wróciły stare koszmary, i mecze przegrane na własne życzenie z zeszłego sezonu. Teraz jedziemy do Trefla, i na pewno liczę, że powalczymy. Oni ostatnio grają trochę gorzej, a my po tych zmianach nareszcie wyglądamy jak drużyna. Musimy zacząć wygrywać, bo ta drużyna nie jest taka słaba jak jej pozycja. Trzeba dociągnąć do tych naszych bezpośrednich rywali, żeby można w przyszłości powalczyć z nimi o dobrą pozycję - kończy trener Jeziora Tarnobrzeg.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×