D'Or Fischer dla SportoweFakty.pl: Anwil? Za dużo nie pamiętam

Były gracz Anwilu Włocławek D'Or Fischer twierdzi, że BC Donieck czeka bardzo trudna przeprawa w środę. - Zapowiada się na prawdziwą wojnę, tak jak to było w ostatnim spotkaniu - twierdzi Fischer.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Pamiętasz okres, w którym byłeś w Polsce?

D'Or Fischer: Szczerze? Nie mogę za dużo powiedzieć o tym, ponieważ byłem w Anwilu Włocławek tylko przez dwa tygodnie.

Dlaczego nie zostałeś tam na dłużej?

- Pamiętam, że działacze nie chcieli mnie zostawić na dłużej w zespole. Bardzo mi się podobało w Anwilu, ale musiałem opuścić zespół. Notabene, Anwil to był mój pierwszy klub w Europie, zaraz po studiach. Nie ukrywam, że ciężko było mi się przyzwyczaić do warunków europejskich koszykówki wówczas.

Pamiętasz jakiś graczy z tamtego czasu?

- Kompletnie nikogo nie pamiętam.

Można powiedzieć, że działacze nie poznali się na tobie we Włocławku, ale z kolei docenili ciebie w Realu Madryt.

- Real to naprawdę świetny klub. Miałem tam udany okres w swojej karierze, graliśmy w Final Four. Mam świetne wspomnienia z pobytu w tym klubie. Nie ma żadnego porównania np. do Ukrainy. To zupełnie dwa inne świata.

Skąd pojawiła się w ogóle u ciebie myśl, żeby przenieść się do BC Donieck?

- Postanowiłem, że przejdę do BC Donieck, ponieważ namówił mnie do tego mój przyjaciel z boiska - Doron Perkins. Świetnie się znamy, bo graliśmy ze sobą przez 4 lata. Na boisku rozumiemy się perfekcyjnie.

Za wami początek sezonu. Jaki to był czas dla waszej drużyny?

- To był trudny czas dla nas. Zmienił się trener i wszystko musimy na nowo ustawiać, budować. Nie wszyscy zawodnicy się do tego jeszcze przyzwyczaili, ale czas będzie naszym sprzymierzeńcem. Uważam, że z biegiem czasu będziemy coraz lepsi i groźniejsi dla rywali.

Ty także grasz coraz lepiej, twoja forma idzie do góry, o czym świetnie przekonali się gracze Trefla, którym zaaplikowałeś aż 17 punktów w ostatnim meczu.

- Dla mnie wszystko jest jak na razie nowe. Dostosowuję się do nowych warunków. Mentalność ludzi jest zupełnie inna niż w moich poprzednich miejscach, w których byłem. Na wszystko potrzebuję czasu, ale jestem zdania, że im więcej będziemy pracować, tym szybciej dojdziemy do pełnej dyspozycji.

Mieliście spore problemy z Treflem w pierwszym meczu. Z czego one wynikały?

- Oni zagrali całkiem dobry mecz. Trefl ma wielu utalentowanych strzelców, którzy potrafią przymierzyć z dystansu. Jeśli chcemy wygrać jutro to musimy zagrać na 100 proc. naszych możliwości, bo inaczej będziemy w kłopotach.

Zdajecie sobie pewnie sprawę z tego, że środowe spotkanie jest dla was bardzo ważne.

- Tak. Jeżeli przegramy to już nie mamy co marzyć o awansie do następnej rundy. Z kolei jak wygramy to będziemy w dobrej sytuacji wyjściowej. Wiemy, że będzie to bardzo trudne spotkanie. Zapowiada się na prawdziwą wojnę, tak jak to było w ostatnim spotkaniu.

Jaki jest wasz plan na to spotkanie? Gdzie będziecie szukać swoich przewag?

- Chcemy narzucić szybkie tempo od początku spotkania. Planujemy wykorzystać naszą siłę fizyczną, chcemy grać twardo i agresywnie, co spowoduje, że często będziemy stawać na linii rzutów wolnych.

Najgroźniejszy zawodnik po stronie Trefla Sopot?

- Zdecydowanie Filip Dylewicz. To świetny gracz. Musimy go powstrzymać, chociaż to nie będzie łatwe. Pamiętam go z czasów jego gry dla Prokomu. Zdajemy sobie sprawę z tego, że oni mają podobne problemy, co my. Też zmienili trenera, więc wszystko zaczyna się u nich na nowo. Zapowiada się niezwykle wyrównane spotkanie, w którym ciężko wskazać jest faworyta.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×