Chcemy zaznaczyć naszą obecność w lidze - rozmowa z Radosławem Czerniakiem, trenerem koszykarzy ŁKS

 / Znicz
/ Znicz

Trener koszykarzy Łódzkiego Klubu Sportowego Radosław Czerniak, jako cel na nadchodzący sezon, stawia swojej drużynie mocne zaznaczenie obecności łodzian w I lidze. Jednocześnie jeśli pojawi się szansa na awans do ekstraklasy, zrobi wszystko, aby ją wykorzystać. Nie chce jednak obiecywać konkretnego miejsca w końcowej tabeli.

Piotr Ciesielski: Zbliża się nowy sezon, w którym koszykarze Łódzkiego Klubu Sportowego będą beniaminkiem rozgrywek I ligi. Jakie cele stawia pan przed swoim zespołem?

Radosław Czerniak: Przede wszystkim chcemy zaznaczyć mocno naszą obecność w lidze. Marzeniem jest zajęcie miejsca w pierwszej czwórce, ale celami pośrednimi będą poszczególne mecze i zwycięstwa w nich. Ważne również, że tak jak we wszystkich zespołach, które prowadziłem, gra ma być na pełnych obrotach we wszystkich meczach przez pełne 40 minut. Nieważne, czy mecz jest na styku, czy też prowadzimy, bądź przegrywamy różnicą 20-30 punktów - zawsze moi koszykarze muszą dawać z siebie na parkiecie wszystko. Jednocześnie działacze dali mi zielone światło i jeżeli nadarzy się okazja do wywalczenia awansu do ekstraklasy już teraz, zrobimy wszystko, aby ją wykorzystać.

Czy kadra, jaką pan dysponuje, stwarza realne szanse walki o awans?

- W tej chwili ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Do tej pory kładliśmy nacisk głównie na motorykę, a nie na elementy czysto koszykarskie, ale przede wszystkim nie mam pojęcia, jak będą się prezentować inne drużyny. W większości zespołów zaszły duże zmiany kadrowe, jednak nazwiska nie grają i ciężko przewidzieć, jak będą się one prezentowały w lidze. Praktycznie poza 3 drużynami, które grały z nami sparingi w miniony weekend, nie mamy jak na razie żadnego porównania.

Patrząc na obecną kadrę ŁKS-u widać, że ze znaczną częścią graczy miał pan już do czynienia w swojej karierze trenerskiej, a także zawodniczej. Będzie łatwiej, gdyż wie pan, na co ich stać?

- Faktycznie, większość zawodników znałem już wcześniej. Niektórych trenowałem, z niektórymi spotykałem się jeszcze na parkietach, a innych widziałem podczas meczów, gdzie byli przeciwnikami prowadzonych przeze mnie drużyn. Aby zobaczyć, jak grają pozostali, działacze zapewnili mi płyty DVD z ich występami. Oglądałem także wszystkie mecze ŁKS-u w play-offach ubiegłego sezonu. Natomiast Tomka Prostaka polecili mi trenerzy młodzieżowej reprezentacji Polski i jak na razie jestem z niego bardzo zadowolony.

Co będzie główną bronią ŁKS-u w pierwszej lidze?

- Mamy bardzo dobrych i szybkich graczy obwodowych, więc będziemy grać dużo szybkiego ataku. Do tego dołożymy presję w obronie, musimy bowiem wykorzystać ten potencjał zawodniczy, który mamy. Poza tym pod koszem również nie wyglądamy źle (m.in.: Wojciech Kukuczka, Łukasz Bąk, Jakub Dłuski - przyp. autor). Atutem naszego zespołu jest również przepis o młodych zawodnikach. Wiele drużyn będzie miało z tym kłopot, a u nas wygląda to nieźle i przebywanie na parkiecie zawodnika młodzieżowego i minimum 3 wpisanych do meczowej "12", naszej gry na pewno nie osłabi, w przeciwieństwie do sporej części rywali.

Trenujecie w hali przy ul.Małachowskiego, a mecze będziecie rozgrywać w hali przy al.Unii. To chyba nie jest zbyt komfortowa sytuacja?

- Cieszymy się z tego, że możemy trenować w hali przy ul.Małachowskiego. Mamy tam świetne warunki do przygotowań. Natomiast mecze rozgrywać będziemy oczywiście na ŁKS-ie, bo to nasza domowa hala. Przed spotkaniami u siebie będziemy mieli po 2 treningi przy al.Unii w "Ice Arena", jak ją określił Krzysiek Morawiec (śmiech) i myślę, że to nam wystarczy.

Co skłoniło pana do zamiany ekstraklasy na pierwszą ligę?

- Na temat mojego odejścia z ekstraklasy nie będę się wypowiadał, natomiast co do podjęcia pracy w ŁKS-ie, to lubię wyzwania. Nie bez znaczenia była także moja znajomość z chłopakami, którzy odbudowują w Łodzi koszykówkę. Natomiast w ekstraklasie jeszcze mam nadzieję będę trenerem ... za parę lat z ŁKS-em do niej wrócę.

Uda się panu połączyć funkcję trenera w ŁKS-ie i asystenta u Muliego Katzurina w reprezentacji? Nie obawia się pan, że którejś roli nie będzie mógł się pan poświęcić w dostatecznym wymiarze czasu?

- Myślę, że nie będzie z tym problemu. Kadra ma teraz przerwę w przygotowaniach aż do lipca, a ja w tym czasie muszę jedynie bacznie obserwować ligę pod kątem przyszłorocznych powołań. Zresztą zanim zdecydowałem się na taki układ, dokładnie sprawdziłem i uzgodniłem, jak będą wyglądać moje obowiązki w reprezentacji i zdecydowałem, że nie będzie to kolidowało z pracą w klubie.

Czy może pan obiecać łódzkim kibicom miejsce w pierwszej czwórce w nadchodzącym sezonie?

- Nie. Ja mogę obiecać, że w każdym meczu damy z siebie wszystko i będziemy walczyli od pierwszej do ostatniej minuty, ale żadnego konkretnego miejsca obiecać nie mogę. To jest tylko sport.

Komentarze (0)