Mimo wygranej, koszykarzy Jeziora Tarnobrzeg cieszyć może tylko wynik. W poczynaniach tarnobrzeżan było przez większość spotkania widać nerwowość i brak pomysłu w grze. - Mamy wygraną i z tego się cieszymy. Za parę dni dwa punkty dalej będą nasze a o stylu zapomnimy. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać. Wiedzieliśmy też, że ten mecz będzie cięższy niż wielu myśli. Mamy wreszcie przełamanie, nasze głowy będą dużo lżejsze. Nie mogliśmy sobie pozwolić na porażkę, Mamy wiele do poprawy w tym tygodniu. Ta wygrana daje nam pewien spokój i pozytywną energię na kolejne spotkania. Wiele drużyn w tabeli ma podobną sytuację, każda wygrana jest bardzo cenna. Taka po słabej grze podwójnie cenna - mówi J.T. Tiller.
Dla Amerykanina był to najsłabszy mecz po powrocie do Polski. - Nie dbam o to, moja drużyna wygrała i to się dla mnie liczy. To żadna radość gdy zagrasz dobrze a twoja drużyna po meczu ma spuszczone głowy. Możemy się cieszyć. Można powiedzieć, że nasza wiara i charakter wygrały ten mecz bo gra nam nie szła. Szukaliśmy tego rytmu i całe szczęście znaleźliśmy go w ostatniej kwarcie.
Przez większość spotkania minimalną przewagę miał Start Gdynia. Gracze Dariusza Szczubiała wygrali, mimo wyraźnie mniejszej ilości zbiórek. - Nie może być tak, że rywal ma tyle szans na ponowienie. Gra w obronie generalnie była dobra, poza zastawianiem i zbiórkami. Traciliśmy energię na bronienie kolejnych akcji, wszystko na własne życzenie - przekonuje gracz Jeziora.
Tiller mimo słabej gry, jest zadowolony z tego, że jego drużyna ani na moment nie odpuściła. - Byliśmy drużyną, strasznie nam nie szło ale każdy każdego mobilizował. Wiedzieliśmy, że nie możemy przegrać. To nie jest łatwa sytuacja, gdy ma się taką serię porażek. Cieszy mnie to, że wydarliśmy ten mecz w końcówce. Pokazaliśmy, że fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani. Musimy następnym razem zagrać skuteczniej i lepiej zastawiać. Na pewno zagramy lepiej, wygraliśmy z rywalem ale bardziej sami z sobą. To jest najcenniejsze - kończy Amerykanin.