Mindaugas Budzinauskas: Mam wielki szacunek do Dylewicza

Trwa seria trudnych spotkań dla Polpharmy Starogard Gdański. Po meczu wyjazdowym w Zgorzelcu kolejnym rywalem Kociewskich Diabłów będzie Trefl Sopot.

Swój ostatni pojedynek Farmaceuci zapamiętają niewątpliwie na bardzo długo. Było to jedno z lepszych spotkań starogardzkiej drużyny, jednak po raz kolejny nie udało się wygrać. O zwycięstwie w ubiegłotygodniowym starciu zadecydowała wyrównana końcówka. Na 16 sekund przed końcem zespół Polpharmy postanowił bronić akcję, jednak niestety dla ekipy z Kociewia trafił Djordje Micić i to Turów cieszył się z kolejnego tryumfu. Fani zastanawiają się kiedy nadejdzie przełamanie czarnej serii ich ukochanego zespołu. Ostatni sukces Polpharmy należy jeszcze do Wojciecha Kamińskiego. Dzień po tym spotkaniu popularny "Kamyk" stracił pracę, a grę Kociewskich Diabłów miał odmienić Litwin Mindaugas Budzinauskas. To po części się udało, gdyż Farmaceuci prezentują się zdecydowanie lepiej, lecz brakuje tylko jednego - zwycięstw.

- Nie chcę wytykać błędów mojego poprzednika, bo nie po to tutaj przychodziłem - mówi Mindaugas Budzinauskas. - I co z tego, że gramy lepiej? Zespół nie wygrywa, więc nie można mówić o żadnej poprawie. Graliśmy w Zgorzelcu naprawdę dobry mecz. Długo zastanawiałem się nad tym, czy powinniśmy inaczej rozwiązać tę końcówkę. Warianty były różne, ale ja nakazałem zespołowi bronić i jak widać z perspektywy czasu był to błąd. Musimy już o tym zapomnieć. 2,3 dni po tym spotkaniu widziałem na twarzach chłopaków załamanie, ale teraz już tego nie ma. Wszyscy są zmobilizowani i chcą się przełamać - dodaje.

Dla byłego gracza Sportino Inowrocław oraz Stali Ostrów zasiadanie na ławce trenerskiej w roli pierwszego szkoleniowca to nowość. Jednak jak dotychczas Mindaugas Budzinauskas daję sobie radę i w grze drużyny widać ewidentną poprawę. Trener stara się szukać w dalszym ciągu optymalnego ustawiania, a tym samym gry swoich podopiecznych. Dużo czasu na parkiecie przebywają Daniel Szymkiewicz oraz Kacper Radwański, co potwierdza, że litewski szkoleniowiec nie boi się stawiać na młodzież, która odpłaca mu się za okazane zaufanie.

- Powtórzę po raz kolejny, że jestem zadowolony z pracy zespołu, a także z każdego z zawodników - mówi Budzinauskas. - Pozyskać kogoś nowego, to nie żaden problem, jednak gracz który dołączy do drużyny musi okazać się jej realnym wzmocnieniem. Na to moment więc powiem wprost, że nie szukamy na siłę nikogo, a jeśli pojawi się ciekawa opcja i stwierdzę, że któryś z graczy nie przykłada się do treningów oraz nie pasuje do ekipy, to zastanowię się co uczynić - tłumaczy 39-latek.

Już w sobotę przed Polpharmą kolejny trudny pojedynek. Rywalami Kociewskich Diabłów będzie Trefl Sopot. Zespół Mariusza Niedbalskiego przyjedzie do stolicy Kociewia bardzo zmotywowany i rządny "wymazania plamy" po pechowo przegranych derbach. Pierwsze spotkanie łatwo wygrali żółto-czarni, ale kolejny pojedynek obu zespół na pewno nie będzie podobny. Za gospodarzami przemawia własna hala, a także ogromna chęć odniesienia zwycięstwa, jednak ekipa z Trójmiasta to doświadczony zespół, który nie może pozwolić sobie na porażki z teoretycznymi słabeuszami ligi, jeśli marzy o zajęciu pierwszego miejsca w tabeli przed fazą play-off.

- Trefl to bardzo wszechstronny zespół, który ma świetnych zawodników na każdej pozycji - stwierdza litewski szkoleniowiec. - Znam z tej drużyny Filipa Dylewicza i ogromnie go szanuję. To niepodważalny lider tej ekipy, na którego musimy bardzo uważać. Z takim zespołem wygrać można tylko obroną. Jeśli damy im się rozegrać w ataku, to nie mamy szans na zwycięstwo. Atmosfera w Starogardzie podczas meczu z Prokomem zrobiła na mnie ogromne wrażenie i mam nadzieję, że jutro będzie podobnie - kończy z nadzieją Mindaugas Budzinauskas.

Źródło artykułu: