Xavier Alexander: Rodzina to dla mnie największa motywacja na świecie

Po porażce w lidze AZS Koszalin nie sprostał graczom Dariusza Szczubiała także w Pucharze Polski. Jezioro wygrało 85:80 a najlepszym graczem spotkania był Xavier Alexander.

Bartosz Półrolniczak 
Bartosz Półrolniczak 

Niedzielne spotkanie było bardzo udane dla skrzydłowego Jeziora Tarnobrzeg. Xavier Alexander pokazał po raz kolejny, jakie drzemią w nim możliwości. Był nie do zatrzymania dla graczy AZS-u Koszalin, którzy faulowali go aż 11 razy. 24-letni gracz zdobył 19 punktów, miał także 5 zbiórek i 5 przechwytów. - Zależało mi by zagrać dobre zawody i znacznie przyczynić się do wygranej. W sobotę nie pomogłem drużynie w takim stopniu. Wiedziałem, że w kolejnym meczu muszę zagrać lepiej. To dla nas świetny znak na przyszłość. Z dnia na dzień rozumiemy się lepiej, nasze kłopoty to już przeszłość. Czekamy jeszcze na Krzyśka i będziemy jeszcze mocniejsi. Wygrane z faworyzowaną drużyną zawsze dodają skrzydeł - mówi Alexander.

Gracz Jeziora nie popada jednak w przesadny optymizm. Mimo wygranych zawodnicy wiedzą, że pewne elementy można poprawić. - Zawsze można grać lepiej, trzeba dążyć do stanu idealnego. Mieliśmy parę głupich strat i jakieś drobne przestoje. Na szczęście na tyle drobne, że nie odczuwaliśmy negatywnych skutków. Każdy z nas powinien przemyśleć, co może poprawić i dalej pracować. Te wygrane to także efekt dopingu publiczności. My to bardzo doceniamy i dziękujemy. To dla tych ludzi wychodzimy grać i wiemy, że oni są naszym szóstym zawodnikiem. Mam nadzieję, że w przyszłości już będzie tak zawsze. Dali nam mnóstwo energii. Jeśli ktoś cie napędza to siły zawsze się znajdą, nawet jak ich już możesz nie mieć.

Alexander cieszy się, że po dojściu nowych graczy jego drużyna znacznie zyskała na jakości. - My się ciągle poznajemy, z dnia na dzień będzie coraz lepiej. Pasują do nas świetnie, dają mnóstwo możliwości i umiejętności. To także świetni koledzy poza parkietem. Po meczu ze Startem znaleźliśmy nasz rytm, teraz musimy starać się wygrywać każdy kolejny mecz i potwierdzać nasz potencjał. Najgorsze już za nami, to sprawia, że byle co nas nie zniszczy - analizuje podopieczny Dariusza Szczubiała.

Jak zdradził zawodnik, za kilka dni do Polski przyleci jego dziewczyna i syn. - To dla mnie znaczy bardzo dużo. Będę się czuł komfortowo i pewnie. Mam nadzieję, że to sprawi, że będę grał jeszcze lepiej bo na pewno mnie na to stać. Moja rodzina to dla mnie największa motywacja do działania. Wszystko robię dla nich - kończy Amerykanin.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×