Prokom zachowuje szansę na udział w Top16

Koszykarze Prokomu Trefla Sopot wygrali u siebie 63:59 (14:14, 15:15, 11:15, 23:15) z Olympiakosem Pireus w meczu dwunastej kolejki grupy A Euroligi. Było to trzecie zwycięstwo Prokomu w grupie.

Pierwsze minuty tej kwarty zapowiadały łatwą wygraną gości z Pireusu, bowiem grali lepiej i skuteczniej, ale w miarę upływu czasu to gospodarze zaczęli przejmować inicjatywę. Po niespełna 4 minutach gry Olympiakos prowadził 6:4. Bardzo dobrze w początkowej fazie meczu spisywał się Marc Jackson. Kilkadziesiąt sekund później po raz kolejny Jackson trafił do kosza i podopieczni Pinni'ego Gershon'a prowadzili już 8:4, ale natychmiast celnym rzutem za 2 punkty spod kosza odpowiedział Belg - Thomas Van Den Spiegel. W 8. minucie pojedynku koszykarze z Pireusu po raz kolejny odskoczyli zawodnikom Tomasa Pacesasa na 5 "oczek" - 14:9. Dwa skutecznie wykonane rzuty osobiste środkowego Prokomu oraz "trójka" Christosa Harissisa sprawiła, że Mistrzowie Polski bardzo szybko doprowadzili do kolejnego remisu w pierwszej odsłonie. W ostatnich sekundach tej partii obie drużyny raziły nieskutecznością w efekcie czego wynik nie uległ już zmianie. Aż 10 punktów w pierwszych 10. minutach zdobył dla Olympiakosu, Marc Jackson.

Również w drugiej odsłonie lepiej poukładana była gra drużyny przyjezdnej. Pierwsze minuty tej partii nie były najlepsze w wykonaniu sopocian. Najpiew niecelny rzut oddał Jovo Stanojević, a chwilę później Jakcson wyprowadził po raz kolejny Greków na prowadzenie. Chwilę później Donatas Slanina spudłował. Bezlitośnie wykorzystali to wicemistrzowie Grecji i po koszu Georgiosa Printezisa prowadzili już 18:14. Prokom bardzo chciał zmniejszyć róznicę, ale wychodziło to fatalnie. Na dodatek gracze Gershon'a zdołali jeszcze powiększyć przewagę do 10 punktów - 24:14. Wtedy jednak nastąpiło przełamanie koszykarzy z Sopotu, a duża w tym zasługa największej gwiazdy Mistrzów Polski - Milana Gurovicia. Koszykarz ten najpierw skutecznie wykonał swoje rzuty osobiste, a po chwili dopisał na swoje konto 3 "oczka" za celny rzut zza linii 6,25. W drugiej części tej odsłony słabszy moment gry mieli gracze Olympiakosu. Gurović nie był tego dnia najskuteczniejszy, ale to właśnie dzięki niemu z 24:14 zrobiło się 24:22. Dopiero wtedy przełamali się koszykarze z Pireusu, którzy znów powiększyli przewagę tym razem do 5 punktów. Jednak chwilę później celne rzuty oddali: Van Den Spiegel oraz Slanina i przewaga stopniała do zaledwie 1 "oczka". W ostatniej minucie tej kwartyna boisku trwała bardzo wyrównana walka, ale zwycięsko wyszli z niej podopieczni Pacesasa, którzy doprowadzili do remisu 29:29, którym to zakończyła się pierwsza połowa meczu.

W kolejnej części spotkania widać było znaczną poprawę gry zespołu gospodarzy. Po raz pierwszy w tym meczu na prowadzenie wyszli koszykarze Prokomu. Znów dał o sobie znać Gurović, który tego dnia sprawił zawodnikom Olympiakosu bardzo wiele problemów. W 24. minucie pojedynku sopocianie prowadzili już 34:31 i wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Przez kilka kolejnych minut wynik oscylował w granicy remisu. Dopiero w samej końcówce trzeciej kwarty goście przebudzili się i znów goście byli na czele tego spotkania. Dwa celne rzuty Jacksona ustaliły wynik meczu w tej odsłonie na 44:40 dla zawodników z Pireusu.

Ostatnie 10. minut w wykonaniu Mistrzów Polski było znakomite. Początkowo ekipa przyjezdna potrafiła utrzymać wywalczoną jeszcze w poprzedniej kwarcie przewagę, ale później gra Mistrzów Polski była coraz lepsza i dzięki temu w 34 minucie koszykarze Prokomu wyszli na prowadzenie 51:50. Jednak bardzo szybko celnymi rzutami za 2 punkty odpowiedzieli: Lynn Greer oraz Panagiotis Vasilopoulos i było już 51:55. Po jeden skutecznym osobitym Van Den Spiegela strata zmalała do 3 "oczek", ale Loukas Mavrokefalides doprowadził do stanu 52:57. Wydawało się, że wicemistrzowie Grecji mają już zwycięstwo w zasięgu ręki, ale po raz kolejny przebudził się Gurović. To właśnie jego punkty pozwoliły Prokomowi na niemal całkowite zniwelowanie strat. Ostatnie 2. minuty to koncertowa gra gospodarzy, która sprawiła, że podopieczni Tomasa Pacesasa dokonali niemożliwego i pokonali Olympiakos 63:59. Olbrzymia w tym zasługa Gurovicia, który dopisał na swoje konto 28 "oczek" i był najlepszym koszykarzem na parkiecie tego dnia.

Kluczem do zwycięstwa gospodarzy w tej rywalizacji była przede wszystkim dobra postawa w obronie. Zespół gości, który przed tym spotkaniem był najskuteczniejszy w całej Eurolidze miał dziś olbrzymie problemy ze zdobywaniem punktów o czym świadczy ich dzisiejszy dorobek - 59 "oczek".

Przed meczem trener Gershon podszedł do mnie i powiedział, że jeśli umówimy się na 15-punktowe zwycięstwo Olympiakosu, to oni nas oszczędzą i nie przegramy 40. Ja się oczywiście na to nie zgodziłem i teraz cieszę się z sukcesu. Zaangażowanie i walka były na najwyższym poziomie, a kluczem była dobra, agresywna obrona. - mówił po meczu Tomas Pacesas.

Przyczyn porażki jest wiele. Kontuzje, w tym Arvydasa Macijauskasa nie są wytłumaczeniem. Po prostu byliśmy gorsi a Prokom zagrał lepiej od nas. Mieliśmy słabą skuteczność i jedną z przyczyn porażki może być to, że obręcze nie były dobre. - powiedział na konferencji pomeczowej szkoleniowiec Olympiakosu, Pinni Gershon.

Dzięki wygranej Prokom zachował szansę na awans do Top16 Euroligi. Było to trzecie zwycięsko Mistrzów Polski, drugie pod wodzą byłego gracza tej drużyny.

Prokom Trefl Sopot - Olympiakos Pireus 63:59 (14:14, 15:15, 11:15, 23:15)

Prokom - Milan Gurovic 28, Thomas van den Spiegel 15, Donatas Slanina 9, Christos Harissis 3, Jovo Stanojevic 2, Filip Dylewicz 2, Krzysztof Roszyk 2, Igor Milicić 2, Tomas Masiulis 0.

Olympiakos - Marc Jackson 18, Ioannis Bourussis 11, Loukas Mavrokefalioes 8, Panagiotis Vasilopoulos 8, Lynn Greer 6, Georgios Printezis 3, Milos Teodosic 3, Roderick Blakney 2, Manolis Papamakarios 0, Quyntel Woods 0, Panagiotis Kafkis 0.

Źródło artykułu: