Podczas ostatniego meczu, przegranego w słabym stylu z Los Angeles Clippers, którzy po prostu robili co chcieli przeciwko rywalowi z Pacific Division, doszło do żenujących wręcz scen.
Nie po raz pierwszy DeMarcus Cousins wdał się w kłótnię z trenerem Keithem Smartem podczas przerwy w spotkaniu. Środkowy Sacramento Kings miał być wulgarny wobec szkoleniowca.
Niecałe dwadzieścia cztery godziny później klub zawiesił gracza bezterminowo za "nieprofesjonalne zachowanie ze szkodą dla klubu". Nie rozwiązuje to jednak jego problemu. Chociaż przed sezonem Cousins nazywał sam siebie najlepszym centrem w NBA, zdecydowanie daleko mu do tego miana.
Ponadto w stolicy Kalifornii panuje straszny bałagan. Brak tam mentalnych liderów, utalentowanych strzelców, zawodnicy na pozycjach dublują się, są sfrustrowani. Wcześniej niezadowolenie wyrażał już m.in. Jimmer Fredette. Ostatnio Tyreke Evans , jedna z gwiazd zespołu, zapytany o ewentualny transfer, odparł: "Będzie co będzie".
Co gorsza, od dawna plotkuje się o przenosinach organizacji w inne miejsce, ponieważ miasto, właściciele oraz prywatni inwestorzy nie mogą dogadać się w sprawie budowy nowej hali.