Marius Linartas nie poda się do dymisji

Pomimo czterech porażek z rzędu, trener Marius Linartas nie zamierza podawać się do dymisji. Litewski szkoleniowiec jest zdania, że to nie powinna być jego decyzja, lecz włodarzy klubu.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Po świetnym początku sezonu, kiedy Energa Czarni Słupsk zanotowali bilans 7-2, wydawało się, że "Czarne Pantery" są bardzo mocnym kandydatem do gry w górnej szóstce i tylko kataklizm mógłby zabrać im miejsce w tym gronie. Niestety, wszystko wskazuje na to, że ów kataklizm właśnie ma miejsce - w siedmiu ostatnich spotkaniach słupszczanie przegrali aż sześciokrotnie.

Tym samym, zespół Mariusa Linartasa legitymuje się obecnie bilansem 8-8 i ma już punkt straty do szóstego AZS Koszalin. Zespół w niczym nie przypomina kolektywu, którym był na początku sezonu, a w sobotę przegrał z Anwilem Włocławek zdobywając tylko 57 punktów w Hali Mistrzów.

Na konferencji prasowej litewski szkoleniowiec musiał zmierzyć się zatem z pytaniami dziennikarzy o to, jak widzi przyszłość zespołu i czy nie zamierza podać się do dymisji. - To nie jest pytanie do mnie, to jest pytanie do władz klubu, bo to one podejmują takie decyzje - odpowiedział wyraźnie zdenerwowany Linartas.

Dodatkowo, Litwin zrzucił odpowiedzialność za wynik na swoich podopiecznych, akcentując, że choć zaczęli drugą połowę od stanu 42:37, to nie potrafili utrzymać koncentracji. - To nie jest pytanie do mnie co się stało w tamtym momencie, to jest pytanie do moich koszykarzy. Ja wziąłem wszystkie time-outy w krótkim okresie czasu, co mogłem zrobić jeszcze? - dodał opiekun Energi Czarnych.

Nieoficjalnie mówi się, że w poniedziałek zbierze się zarząd słupskiego klubu, który podejmie decyzję odnośnie dalszej współpracy z Linartasem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×