O tym, komu przypadnie miano najsłabszej drużyny I ligi, możemy dowiedzieć się już w sobotni wieczór, kiedy w hali przy ul. Żytniej przedostatni w tabeli gospodarze - UMKS Kielce zagrają z ostatnim - AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań. Obie drużyny są w tym sezonie beniaminkami i po zapłaceniu frycowego chcą zacząć zdobywać punkty, a o nie najłatwiej w starciu z zespołem o podobnej sile rażenia.
Miejscowi nie mogą zatrzymać licznika porażek - aktualnie wskazuje on "10". W 2013 roku byli blisko wygranej ze Zniczem Basket Pruszków (68:73) i Budimpex-Polonią Przemyśl (73:77) oraz ulegli wysoko AZS-owi WSGK Polfarmex Kutno (51:77). Trener Rafał Gil pomimo porażek zauważył poprawę w grze swoich zawodników, jednak nadal czeka na drugie zwycięstwo przed własną publicznością. - W tym roku przegraliśmy już trzy spotkania. Tak jak po każdym meczu wyciągnęliśmy wnioski, ale ile tak można - brakuje nam bardzo zwycięstwa. Teraz przyszła pora na wygraną, a w tym meczu nie jesteśmy skazani na porażkę - mówił. Opiekun UMKS-u zdaje sobie sprawę z ważności meczu - Nie możemy sobie pozwolić na wpadkę, bo byłaby to dla nas wielka strata - dodaje.
Najlepszym zawodnikiem UMKS-u jest Rafał Król, który dołączył do zespołu w trakcie sezonu. Były zawodnik WIKANY Start SA Lublin notuje średnio na mecz 12,2 punktu i 4 zbiórki. Wspierają go Marcin Wróbel (10,4 pkt, 4,7 zb.) oraz Hubert Makuch (8,1 pkt, 3,1 as.). Martwić może natomiast słabsza dyspozycja w tym roku Artura Busza, który w trzech spotkaniach zdobył łącznie 5 punktów. Trener Gil wierzy jednak w swojego podopiecznego, a problemy rzuca na karb pecha. - Widzę na treningach jak pracuje, ale ta niska liczba punktów siedzi w głowie i ciężko jest z tym grać. Artur jest w formie i wiem, że mogę na niego liczyć - stwierdza 30-letni szkoleniowiec.
Akademicy z Poznania jadą do stolicy Świętokrzyskiego nie tylko po dwa punty, ale przede wszystkim po uwolnienie się od ostatniego miejsca w tabeli i pierwszą wyjazdową wygraną. Podopieczni Waldemar Mendela, w przeciwieństwie do rywali, mają już na swoim koncie w tym roku zwycięstwo. Po porażkach z NETO PTG Sokołem Łańcut (51:66) i MKS-em Dąbrowa Górnicza (66:94), niespodziewanie pokonali u siebie aspirujący do gry w play-off Znicz Pruszków (61:55). Kluczem do triumfu była dobra pierwsza kwarta, wygrana różnicą 10 punktów i umiejętna kontrola przewagi do końca spotkania. Dzięki temu triumfowi akademicy nie stracili jeszcze szans na walkę o miejsce w tabeli powyżej czternastego.
Czołowymi postaciami drużyny są kapitan drużyny Marek Sobkowiak (9,7 pkt) oraz lider klasyfikacji zbiórek Adam Metelski (12,3 pkt, 12,1 zb). To głównie dzięki nim AZS wygrał swoje ostatnie ligowe spotkanie oraz ostatni mecz w 2012 roku, kiedy po dogrywce pokonali przed własną publicznością SKK Siedlce 77:74. Na wyróżnienie w tym meczu zasługuje wyczyn Metelskiego, który do 15 punktów dołożył aż 24 zbiórki.
Opiekun AZS Politechniki, Waldemar Mendel po meczu ze Zniczem stwierdził, że jego drużyna nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. - Gramy z rywalami na dobrym poziomie, cały czas się uczymy, ale taki mecz jak ze Zniczem pokazuje, że powoli się zbliżamy i coraz bardziej zaczynamy pasować do tego towarzystwa. Myślę oczywiście o zespołach spoza strefy play-off. Mam nadzieje, że będzie nas stać na kolejne niespodzianki - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W pierwszym spotkaniu obu zespołów lepsi okazali się kielczanie, którzy wygrali 73:65, już od pierwszych minut dyktując warunki gry. Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Artur Busz - 17, a dla AZS-u 13 "oczek" zanotował Tomasz Baszak. Czy poznaniacy pobudzeni zwycięstwem nad Zniczem będą w stanie sprawić kolejną niespodziankę, czy też UMKS przełamie serię dziesięciu porażek z rzędu? Odpowiedź poznamy już w sobotę.
Początek spotkania UMKS Kielce – AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań o godz. 17.15, w hali przy ul. Żytniej.