Od odejścia Przemysława Zamojskiego minął już miesiąc. W tym czasie Trefl rozegrał cztery spotkania w Tauron Basket Lidze, z czego aż trzy padły łupem sopocian. Dopiero w ostatnią niedzielę Stelmet Zielona Góra pokonał w Ergo Arenie wicemistrzów Polski po niezwykle zaciętym spotkaniu. Zielonogórzanie wygrali 108:106.
Ten pojedynek ewidentnie pokazał, że sopocki zespół ma pewne braki. Na pierwszy rzut oka widać, że przydałby się gracz obwodowy, który zwiększyłby konkurencję na tych pozycjach. Na tę chwilę na pozycjach obwodowych trener Mariusz Niedbalski ma do dyspozycji Adama Waczyńskiego, Michała Michalaka oraz Piotra Dąbrowskiego. Szkoleniowiec sopocian ostatnio przesunął także na pozycję rzucającego obrońcy - Lorinze Harringtona.
Sopocki trener nie ukrywa, że chciałby pozyskać gracza, który byłby typowym łowcą punktów. - Chcąc grać o najwyższą stawkę to musimy poszukać typowego egzekutora. Obserwujemy nasz zespół podczas treningów, jak i podczas meczów. Wiemy dokładnie gdzie mamy luki. Zdaję sobie sprawę, że zaangażowanie nowego zawodnika może zburzyć pewien układ, który wytworzył się w zespole. Mamy dobrą chemię w zespole - uważa opiekun sopocian.
Obserwując sopocian w ostatnim czasie widać także braki pod koszem. Zarówno Sime Spralja, jak i Kurt Looby nie spisują się najlepiej. Warto zauważyć, że w meczu przeciwko Stelmetowi obaj zanotowali po jednej zbiórce! Szczególnie słabo spisuje się Looby, u którego nie widać żadnych postępów w grze, szczególnie ofensywnej. To zauważył także sopocki szkoleniowiec. - Zbyt dużo szkody wyrządzili nam wysocy gracze Stelmetu, nie spodziewaliśmy się tego. Niestety Kurt Looby zagrał zbyt pasywnie - stwierdził Mariusz Niedbalski.
Podobnego zdania był także kapitan Trefla - Filip Dylewicz. - Kurt Looby nie pomógł nam zbytnio, miał duże problemy w grze defensywnej. Chcielibyśmy, żeby pomagał nam nieco bardziej, ale mamy to, co mamy i trzeba grać, a nie narzekać - stwierdził sopocki skrzydłowy.
Trefl Sopot zdaje sobie sprawę z tego, że do zakończenia okienka transferowego pozostało jeszcze trochę czasu i nikt w klubie nie zamierza wykonywać pochopnych ruchów. - My się z tym transferem nie spieszymy. Być może będziemy czekać aż do samego końca, być może nastąpi to troszkę szybciej. Na pewno jest tak, że analizujemy grę wybranych zawodników zarówno europejskich, jak i amerykańskich - kończy Mariusz Niedbalski.