Patryk Butkowski: Dużo dzieje się ostatnio wokół waszego zespołu. Dojście Ty Walkera, zmiana trenera, a także ciągle trapiące drużynę kontuzje. Nie jest na pewno łatwo grać w tak wąskim składzie?
Grzegorz Arabas: Ja już dawno nie pamiętam, kiedy mieliśmy okazję zagrać na treningu w pełnym składzie, czyli pięciu na pięciu. W przypadku naszej ekipy każde osłabienie jest naprawdę kluczowe. Cieszymy się, że do drużyny dołączył Ty Walker, bo wygląda na bardzo ciekawego zawodnika. Jest wysoki, ma szeroki zasięg ramion i niesamowite wyczucie do bloków. Myślę, że na pewno pomoże nam, szczególnie w grze obronnej.
Mnie osobiście zaskoczyła zmiana na stanowisku szkoleniowca waszej ekipy. Tomasz Mrożek wyrobił sobie w ostatnim sezonie opinie solidnego trenera, jednak w obecnych rozgrywkach zdecydowanie Kotwicy nie idzie.
- Nie można mówić o zaskoczeniu, bo już od jakiegoś czasu wspominano o zmianie na ławce trenerskiej. Później z tego zrezygnowano, by jednak zdecydować się na ten ruch. Stworzyło się z tego błędne koło. Słyszałem, że pomysły na przemianę gry zespołu były różne, jednak teraz nie ma już o czym mówić. Działacze postawili na trenera Mariusza i jest to ich wyłączna decyzja, a ja nie mam czego tu komentować.
Właśnie... Co starał się zmienić trener Mariusz Karol? Wasz bilans nie jest satysfakcjonujący, więc miał na pewno sporo do poprawy.
- Wszyscy wiemy, że Mariusz Karol to doświadczony trener, który na pewno już nam bardzo pomógł, gdyż wygraliśmy prestiżowe spotkanie z AZS Koszalin. Trener Karol ma swój pomysł na koszykówkę, wprowadził swoje zasady, swój punkt widzenia, a my musimy się do tego jak najszybciej dostosować.
Wspomniał pan o spotkaniu derbowym z zespołem Akademików z Koszalina. Zwycięstwo to dało dużo radości w szczególności kibicom, dla których pojedynki z Azsem są prestiżowe. Czy był to to również szczególny pojedynek dla was, czyli samych zawodników? Czy ten mecz pozwoli wam wejść na zwycięskie tory?
- Złożyło się tak, że my jak i AZS byliśmy w poważnym kryzysie. Zespół z Koszalina zmienił trenera teraz, my przed meczem z nimi i jak widać przyniosło to pozytywne efekty. Nie można tu mówić o naszej przemianie i wejściu na zwycięskie tory. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, a ja osobiście mam nadzieję, że uda nam się osiągnąć podobną serię jaką miał nasz najbliższy przeciwnik, czyli Polpharma. Tam jest przykład metamorfozy. Trener Mindaugas Budzinauskas stworzył ze zlepku nazwisk prawdziwą drużynę i my musimy iść podobną drogą.
I teraz czas na powrót do Starogardu Gdańskiego. Już w poniedziałek Kotwica zmierzy się z Polpharmą. Będzie to dla pana szczególne starcie?
- Jasne! Chętnie tam wrócę. Mimo, że nie mieliśmy udanego sezonu, to sezon w Starogardzie wspominam naprawdę bardzo miło. Mam tu przyjaciół i liczę, że pokażę się w pojedynku z Polpharmą z jak najlepszej strony, a Kotwica wygra mecz.
A jak to się stało, że nie gra pan w Polpharmie w obecnym sezonie? Kontrakt obowiązywał przecież na 2 lata. Na początku sezonu był pan liderem ekipy Zorana Sretenovica, lecz później z Wojciechem Kamińskim ewidentnie nie było wam po drodze.
- Wojciech Kamiński? Ten temat chcę pozostawić bez komentarza. To działacze klubu zrezygnowali z moich usług, no może nie do końca działacze, ale nie mamy o czym mówić. Dogadaliśmy się co do rozwiązania kontraktu i teraz jestem zawodnikiem Kotwicy, tyle w temacie.
Pierwszy mecz w Kołobrzegu udało wam się rozstrzygnąć na swoją korzyść. Teraz zespół Polpharma gra jednak zdecydowanie lepiej. Co trzeba zrobić, aby powtórzyć to osiągnięcie?
- Nie ma co ukrywać, że faworytem meczu są gospodarze. Oni grają naprawdę bardzo dobrze i udowadniają w meczach z najlepszymi, że są w bardzo dobrej dyspozycji. Trener Budzinauskas w znakomity sposób ożywił kilku zawodników w tej drużynie, którzy albo mają inne rolę, albo nie rozumieli się z Wojciechem Kamińskim. Teraz Polpharma to naprawdę groźny team dla każdego, lecz jak już wspomniałem jedziemy tam po zwycięstwo.
Wspomniał pan o zawodnikach, którzy pod wodzą trenera Budzinauskasa grają zdecydowanie lepiej niż na początku rozgrywek. Na kim skupicie więc w szczególności swoją uwagę w poniedziałkowym pojedynku?
- Nie będę odkrywczy, gdy powiem, że na Benie McCauleyu. To naprawdę świetny zawodnik, grający dobrze pod koszem, a także na dystansie, co nie jest typowe u centrów. Ponadto jest Olek Lichodzijewski, który jest w świetnej dyspozycji no i "Maja". Każdy z nich uzupełnia się naprawdę w znakomity sposób i ich zespołowość, a także szeroka ławka, to na pewno duży atut.
Na koniec zapytam. O co wogóle walczy Kotwica w obecnym sezonie? O play-off będzie już naprawdę bardzo ciężko.
- Dlaczego? Szóste miejsce jest nierealne, ale o ósemkę musimy powalczyć i ona jest naszym celem. Przed nami jeszcze 11 meczów. Liga jest tak nieprzewidywalna, tak każdy może wygrać z każdym. My się nie poddajemy i do końca powalczymy o tę ósmą pozycję.