Moja sytuacja nie jest komfortowa - rozmowa z J.T. Tillerem, koszykarzem Jeziora Tarnobrzeg

Porażka Jeziora Tarnobrzeg z Anwilem Włocławek w dużej mierze była spowodowana słabą grą Amerykanów występujących w drużynie Dariusza Szczubiała. - Musimy się ustabilizować - mówi Tiller.

Bartosz Półrolniczak: Przegraliście ten mecz już w pierwszej połowie?

J.T. Tiller: Z perspektywy meczu można powiedzieć, że tak. Co prawda goniliśmy, walczyliśmy ile się dało i była szansa po przerwie. Doszliśmy ich już na 4 punkty. Brakło wtedy cierpliwości i szczęścia. Za szybko chyba chcieliśmy wyrównać i ich dopaść... Taka dobra drużyna od razu to wykorzysta i nagle zrobiło się znów 10-12 punktów i wtedy już było po meczu. Ale jak mówisz, przegraliśmy do przerwy. Włożyliśmy mnóstwo energii by gonić i pod koniec to czuliśmy. Teoretycznie była więc szansa, ale takie pogonie zawsze kosztują i nawet jak się już widzi rywala i ma się szansę, to trzeba mieć też szczęście. My go wczoraj nie mieliśmy, trochę na własne życzenie. Mieliśmy ich już w garści i zamiast wyrównać to podaliśmy im rękę. Były z 3-4 akcje gdzie dobrze broniliśmy, ale w ataku robiliśmy głupie straty, co sprawiło, że Anwil przetrwał swój gorszy moment i zasłużenie wygrał.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Tony Weeden będzie twoim koszmarem?
-

Zagrał świetny mecz. To jest naprawdę dołujące jak parę razy nieźle obronisz a on trafia w ostatnich sekundach akcji, albo z gorszej pozycji. Miał swój dzień i należy go za to podziwiać. Musimy po prostu wyciągnąć wnioski na kolejne mecze, nie ma już teraz sensu rozmyślać o tej porażce.

Pierwsza połowa nie była w waszym wykonaniu dobra, czego brakło?
-

Koncentracja była. Nie wiem co mogę powiedzieć. Byliśmy dziś dziwnie senni do przerwy. Wiele akcji które normalnie trafiamy nie wpadało. Anwil był naszym przeciwieństwem i dlatego zrobiła się różnica 20 punktów. Zagrali bardzo dobrze, a my nie mieliśmy dziś zdecydowanie swojego dnia.

Oni zagrali tak dobrze w obronie czy wy tak słabo w ataku?
-

Raczej my słabo w ataku, bo było wiele otwartych pozycji. Oczywiście, że grało się nam ciężko i trzeba się z takim zespołem dużo napracować by mieć pozycję, ale one były. Moim zdaniem jedynym elementem który zdecydował o tej różnicy była skuteczność. Dawno nie zmarnowaliśmy tylu prostych rzutów...

Teraz dwa kolejne mecze u siebie, jeden w lidze i jeden w Pucharze Polski, to dla was dość ważna część sezonu.
-

Definitywnie tak. Z Anwilem się nie udało i żałujemy, ale to oni byli faworytem. Już u siebie zrobiliśmy niespodzianki. Nasza gra w Tarnobrzegu jest ok. Dużo ważniejszy jest mecz z Polpharmą, z Anwilem mogliśmy wygrać a w następnej kolejce po prostu musimy. Na wyjazdach trzeba się poprawić. Sama gra u siebie to za mało. Za dużo chyba o tym myślimy, i później ciężko się nam przełamać i skupić na grze na obcej hali.

Amerykanin wierzy, że najlepsze mecze w sezonie dopiero przed nim
Amerykanin wierzy, że najlepsze mecze w sezonie dopiero przed nim

W meczu decydującym o awansie do turnieju finałowego Pucharu Polski zagracie z Turowem. Jak oceniasz to losowanie?
-

To świetna drużyna, mam nadzieję, że wreszcie z nimi wygramy. Będzie na to szansa, bo o awansie decyduje jeden mecz i zagramy u siebie. Turów dużo gra i podróżuje a my będziemy spokojnie czekać. To można uznać za plus tego losowania. Na tym etapie każdy jest bardzo mocny, nie ma sensu rozmyślać. Jest Turów i powalczymy z nimi.

Liga jest najważniejsza, ale awans do turnieju finałowego rozgrywek pucharowych to dla was kolejna szansa na pokazanie się.
-

Zdecydowanie masz rację, i na pewno nie odpuścimy. To byłby historyczny moment dla drużyny, wielki sukces i fajna motywacja na dalszą część sezonu. Jest o co walczyć, nie mamy żadnej presji.

Grasz drugi sezon w Tarnobrzegu, jak byś porównał te drużyny?
-

Ciężko mi oceniać, bo moja sytuacja teraz jest zupełnie inna. Wtedy byłem z drużyną od początku ligi. Teraz dołączyłem w trakcie sezonu. Nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja, poznawałem wszystko w trakcie meczów, kolegów i zagrania a także swoją rolę w drużynie. Rok temu znałem te rzeczy już przed pierwszą kolejką. Czuję się tu świetnie, ale obie drużyny są różne. Każda ma plusy i minusy. W tym roku na pewno jesteśmy bardziej charakterni, co nawet mecz z Anwilem pokazał. Nie idzie, ale walczymy, nie poddajemy się. Potencjał jest dość podobny.

A twoja pozycja w zespole jak wygląda?

- Generalnie mogę dać więcej drużynie. Spodziewam się, że moje najlepsze mecze dopiero nadejdą. Nie gram tak równo jak rok temu i to mnie trochę martwi. Z drugiej strony pełnię trochę inna rolę, której dopiero się uczę.

Chodzi o to, że grasz więcej jako rozgrywający?
-

Tak, rok temu grałem głównie na dwójce. Dopiero po kontuzji Corbetta podział pozycji jakby się zatarł. Z Millerem graliśmy razem, i na dobrą sprawę nie było wtedy dwójki. Obaj rozgrywaliśmy i wymienialiśmy się. Teraz gram jako rozgrywający, ale to żaden problem. Trochę się ta gra różni, muszę być bardziej odpowiedzialny.

Na której pozycji czujesz się lepiej?
-

Chyba jednak na rozegraniu. Mam wiele do poprawy, ale czuję się dobrze na tej pozycji. Nie jestem jakimś super strzelcem, więc pozycja numer jeden to chyba moje docelowe miejsce.

Komentarze (0)