Jakub Dłoniak: Zawsze musimy kogoś wykreować

Jakub Dłoniak zagrał kolejny bardzo dobry mecz. Kapitan Jeziora Tarnobrzeg nie uchronił jednak swojej drużyny przed porażką z Anwilem Włocławek.

Koszykarze Jeziora Tarnobrzeg mieli szansę odnieść kolejną wygraną przed własną publicznością. Źle rozegrana pierwsza połowa sprawiała jednak, że gospodarze nie byli już w stanie dogonić podopiecznych Miliji Bogicevicia. - Weeden od początku meczu się włączył, walił trójkę za trójką a my nie mieliśmy na to recepty. Słabo przede wszystkim broniliśmy. Nastawialiśmy się na twardą walkę pod koszem a jednak zadecydował obwód Anwilu. Ciężko go było już potem zatrzymać - mówi Jakub Dłoniak.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Mimo, że Jezioro miało już 20 punktów straty, gospodarze potrafili wrócić do gry. Doszli gości na 4 punkty, ale to było wszystko na co tego dnia było ich stać. - Po przerwie wyszliśmy z myślą, że już gorzej nie będzie i mamy walczyć ostro do końca. Doszliśmy na 4 punkty i z tego co później koledzy mówili po meczu, straciliśmy 4 punkty w 20 sekund i znów zaczęła się nasza słabsza gra. Trudno, to był nasz gorszy mecz. Czekamy na następny i teraz już musimy wygrać.

29-letni gracz Jeziora uważa, że był moment w którym jego drużyna mogła dogonić Anwil Włocławek. - Ten faul a potem faul techniczny Anwilu to był nasz moment. Mieliśmy 4 rzuty wolne i piłkę. Dużo wtedy zyskaliśmy a goście mieli dołek, ale sami podaliśmy im rękę robiąc głupie błędy. Zeszliśmy do tych 6-8 punktów, potem nawet do 4 i stanęliśmy. Na pewno wielka szkoda. W przerwie padło parę męskich słów. Trener jest świetnym motywatorem, powiedział nam co robimy źle. Wiedzieliśmy, że musimy zachować się jak faceci i powalczyć do końca bo było jeszcze dużo czasu - twierdzi Dłoniak.

Kapitan Jeziora w meczu z Anwilem Włocławek zdobył 27 punktów
Kapitan Jeziora w meczu z Anwilem Włocławek zdobył 27 punktów

Poza słabą pierwszą połową, o porażce gospodarzy zdecydowała fatalna skuteczność. Koszykarze Dariusza Szczubiała trafili zaledwie 27/70 rzutów z gry. - Nie można wygrać grając z taką skutecznością. W ogóle nie można mieć takiej skuteczności, zwłaszcza u siebie. Do siebie też mam pretensje, parę razy byłem otwarty i normalnie takie rzuty trafiam. Musimy nad tym pracować, doskonalić technikę, panować nad naszymi głowami i pomagać drużynie. Najważniejszy jest wynik końcowy, a nie kto ile rzuca.

Katem Jeziora okazał się świetnie dysponowany Tony Weeden. - Wszyscy widzieli co wyrabiał, dobrze dziś kozłował, dobrze korzystał z zasłon. Kreowali go dobrze, on zresztą sam też się dobrze kreował. To taki gracz, że jak trafi z 2-3 pierwsze rzuty to jest bardzo ciężki do zatrzymania. Miał dziś swój dzień, niestety akurat w meczu z nami. Miał świetną skuteczność i liczbę punktów, to mówi samo za siebie. Zawsze jakoś dziwnie się składa, że w meczu z nami ktoś się wykreuje. Nie ma się już tym co podniecać. Wracamy do pracy i gramy za parę dni z Polpharmą, to nasz sąsiad w tabeli i musimy to wygrać - kończy kapitan Jeziora.

Źródło artykułu: