Grzegorz Płocica (Budimpex-Polonia Przemyśl): W końcówce dopisało nam szczęście. To był ciężki mecz, takie też się zdarzają w sezonie. Nie odpuściliśmy, podeszliśmy solidnie, ale trzeba przyznać, że jako zespół zagraliśmy słabo. Były momenty dobrej gry, ale reszta była kiepska. Taki chyba dzień. Udało się wygrać i to najważniejsze.
Michał Szydłowski (AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań): Niestety, nie trafiliśmy kilka ważnych rzutów w końcówce i to zaważyło na końcowym rezultacie. Ich trójka rzucona na minutę przed końcem nas zabiła. Nie mogliśmy tego przewidzieć. Cały czas goniliśmy wynik, szczerze wierzyliśmy w to, że dzisiaj uda się wyrwać zwycięstwo. Teraz jedziemy do Torunia powalczyć o pierwsze zwycięstwo wyjazdowe, ale na pewno będzie dwa razy trudniej, niż na własnym boisku.
Mariusz Zamirski (trener Polonii): Cieszę się ze zwycięstwa. Styl pozostawiam bez komentarza. Nie był to ładny mecz, a poziom koszykówki raczej nie mógł zachwycić. Co innego dramaturgia, to też się czasem liczy. AZS jest drużyną nieobliczalną, walczą od początku do końca i trzeba być cały czas czujnym. Pech chciał, że my jakoś pogłupieliśmy i gdy w obu połowach wypracowaliśmy przewagę, nie potrafiliśmy pójść za ciosem i tego wykorzystać. Zrobiliśmy masę strat w ataku i nie realizowaliśmy założeń. Zadowolony jestem z gry obrony. Mamy punkty, walczymy o ósemkę. Czy mieliśmy szczęście? Mieliśmy za dużo nieszczęść w tym meczu. Nie pamiętam, kiedy ostatnio mieliśmy lepszą skuteczność za trzy, niż za dwa. Chociaż zawsze, gdy walczy się na styku, szczęście jest potrzebne do sukcesu i ono było po naszej stronie.
Waldemar Mendel (trener AZS): Jest takie koszykarskie powiedzenie: "Jak już masz przegrać, przegraj dwie dychy. Jak masz wygrać, wygraj jednym, bo wtedy to najbardziej boli przeciwnika". Cały czas zbliżamy się do pierwszoligowego poziomu. Nasze mecze rozegrane do tej pory były przegrywane raczej wysoko. Dlatego ten wynik, w którym mieliśmy szansę na zwycięstwo do samego końca, choć nie jest dla mnie powodem do szczęścia, jest krokiem do przodu. To ważne w kontekście kolejnych meczów i play-outów, gdzie z taką grą w obronie jak dzisiaj nie stoimy od razu na straconej pozycji. Po takiej porażce chłopcy będą to przeżywać przez jakiś czas. Zdarzeń jednak nie odwrócimy, trzeba patrzeć co dobrego możemy zrobić w następnym spotkaniu z Toruniem i myślę, że będzie spora mobilizacja. To co robimy dobrze u siebie, spróbujemy dobrze zrobić na wyjeździe. Zagramy w końcu z zespołem, z którym wygraliśmy swój pierwszy mecz ligowy.