Quinton Hosley: Nienawidzę rzucać się na parkiet po wygranych meczach

Quinton Hosley na swoim blogu postanowił podzielić się swoimi wrażeniami z pobytu w Polsce. Możemy dowiedzieć się chociażby, że popularny "T2" zajada się pierogami, ale nienawidzi barszczu.

- Podczas sezonu nigdy za dużo nie piszę, bo koncentruję się przede wszystkim na koszykówce. W tym momencie jednak nie mogę uczestniczyć w treningach, jak i w spotkaniach, ponieważ jestem kontuzjowany. Postanowiłem więc podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami z pobytu w Polsce - mówi na swoim blogu Quinton Hosley.

- Prawdę mówiąc przed przyjazdem do Polski nie wiedziałem za dużo o tym kraju. Moja wiedza ograniczała się do tego, co wcześniej powiedzieli mi koledzy, którzy grali w Polsce - Tony Easley, Torey Thomas, czy Eddie Miller. Oni jednak w samych superlatywach wypowiadali się o Polsce. Jedna rzecz, której byłem pewien to fakt, że w Polsce będzie zimno. Po kilku jednak miesiącach mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że pogoda nie jest taka zła, jak mi się wydawało na początku. W tym momencie śnieg już topnieje. W Nowym Yorku, czy Colorado - tam to dopiero były straszne zimy - dodaje skrzydłowy Stelmetu Zielona Góra.

- Mimo że moja kontuzja nie jest aż tak bardzo poważna to i tak musiałem przesiedzieć dwa mecze z rzędu na ławce, a tego bardzo nie lubię. To mnie bardzo męczy. Wiadomo, że każdy organizm musi odpocząć, ale jestem profesjonalistą i lubię często grać. To też był przyczyna dla której zdecydowałem się grać w Zielonej Górze. Rozgrywki EuroCup dają możliwość częstego grania. Uwielbiam być w rytmie meczowym sobota-środa. W wielu ligach gra się okazjonalnie, raz na tydzień i to nie jest dobra sytuacja dla mnie. Bo kiedy przegrasz to musisz czekać cały tydzień na to, żeby się zrewanżować - podkreśla gracz z Zielonej Góry.

- Słyszałem głosy, że po meczach nie dziękuję kibicom za ich doping. To bzdura. Uwierzcie mi, że jestem bardzo wdzięczny za to, jaką atmosferę nasi kibice robią podczas meczów. To wspaniałe uczucie grać przy takim dopingu. Jest jednak kilka rzeczy, który po prostu nienawidzę robić, np. po wygranym meczu koszykarze rzucają się na parkiet - ja tego robić nie będę, nawet jak zdobędziemy mistrzostwo Polski - potwierdza "T2".

- Muszę podzielić się z wami jedną informacją. Uwielbiam grać w domu, ale większą frajdę sprawiają mi mecze wyjazdowe. Widzisz tych wszystkich fanów, którzy chcą ciebie wybić z rytmu, krzyczą - to jest to, co "T2" lubi najbardziej. Takie warunki są dla mnie idealne do gry. Wiem, że może tym wpisem spowoduje to, że kibice będą jeszcze mocniej na mnie gwizdać, ale to mnie motywuje do jeszcze lepszej gry - twierdzi Hosley.

- Wszyscy pytają mnie, jakie polskie potrawy lubię jeść najbardziej. Bardzo mi do gustu przypadły pierogi, ale nienawidzę barszczu! - podkreśla gracz Stelmetu Zielona Góra.

Źródło artykułu: