We wcześniejszej kolejce Asseco Prokom Gdynia nadspodziewanie łatwo pokonał u siebie Energę Czarnych Słupsk różnicą ponad 20 punktów. Nadspodziewanie łatwo, gdyż mistrz Polski wystąpił po raz pierwszy bez swojego dotychczasowego podstawowego playmakera, Jerela Blassingame'a, który zdecydował się odejść do Cibony Zagrzeb.
Jak się okazało, rozbrat z Amerykaninem nie tylko pozytywnie wpłynął na Łukasza Koszarka, ale również na cały zespół Asseco Prokomu Gdynia. Trener Andrzej Adamek wreszcie poukładał wszystkie elementy swojego zespołu w całość i ten mechanizm działa. W minioną sobotę potentat pokonał na wyjeździe Anwil Włocławek.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
- Przyjechaliśmy do Włocławka pełni obaw, ale też przyjechaliśmy po zwycięstwo.Udało nam się zrealizować zdecydowaną większość z naszych założeń taktycznych i z tego cieszę się najbardziej. Chociaż nie, najbardziej cieszę się z dwóch punktów - mówił się po ostatniej syrenie Adamek.
Gdynianie rozegrali bardzo dobre spotkanie pod względem taktycznym. Maksymalnie zacieśniali strefę podkoszową, co przełożyło się tylko na dziewięć celnych rzutów włocławian za dwa punkty. Wysocy gracze Anwilu łącznie trafili tylko 3 z 12 prób za dwa oraz 2 z 8 rzutów zza łuku. Dodatkowo, włocławianie praktycznie w ogóle zostali pozbawieni jednej ze swoich głównych broni - szybkiego ataku.
- Udało nam się zatrzymać kontry Anwilu, a także graliśmy bardzo uważnie na pick and rollach z Krzysztofem Szubargą. Ponadto, przed meczem zakładaliśmy sobie wygranie zbiórki, zwłaszcza zbiórki w ataku i ostatecznie dokonaliśmy tego - wygraliśmy ten element 10-7. Zrobiliśmy bardzo dobry scouting przed meczem i jestem pewien, że to zwycięstwo pozwoli nam jeszcze bardziej uwierzyć w siebie - dodawał trener Asseco Prokomu Gdynia.