[b]
Karol Wasiek: Barwy Trefla Sopot reprezentujesz już od dłuższego czasu. Co możesz powiedzieć po tych kilku miesiącach?[/b]
Sime Spralja: Jestem zadowolony z tego, że gram dla Trefla Sopot. Mieliśmy pewne problemy, po tym jak opuścił nas Żan Tabak, ale pozbieraliśmy się i kontynuujemy naszą pracę. Generalnie jestem usatysfakcjonowany naszymi wynikami, oczywiście mogliśmy odnieść kilka zwycięstw więcej, ale zabrakło nam nieco szczęścia w końcówce. Wydaję mi się, że możemy jeszcze usprawnić swoją grę, mamy pewne rezerwy, które musimy wykorzystać.
Jaka jest twoja opinia na temat polskiej ligi?
- Na pewno jest to wymagająca liga. Aczkolwiek jest spora różnica pomiędzy pierwszą szóstką, a drugą. Te pierwsze sześć drużyn jest jednak bardzo wyrównanych. Każdy zespół ma szanse na końcowy triumf w lidze.
Która z drużyn zrobiła na tobie największe wrażenie?
- Zdecydowanie Turów Zgorzelec oraz Stelmet Zielona Góra. Te dwie drużyny są naprawdę bardzo dobre i wydaję mi się, że ich potencjał jest ciut większy od pozostałych ekip w lidze.
[b]
Żałowałeś, że Tabak opuścił zespół? To on w głównej mierze naciskał na działaczy, żeby ściągnąć cię do zespołu.[/b]
- Nie narzekałem, ponieważ sport to biznes. To normalna sytuacja w sporcie. Trener Niedbalski także jest dobrym trenerem. On ma bardzo dużą wiedzę o zespole, więc nie było dla niego problemem przejście z pozycji asystenta na pierwszego trenera. Kontynuujemy ciężką pracę, jaką zapoczątkował trener Tabak. On był naprawdę świetnym szkoleniowcem, ale nie ma co narzekać.
Trener Niedbalski przesunął ciebie bardziej pod kosz. Teraz masz nieco inną rolę niż u Tabaka. Jak się zapatrujesz na te zmiany?
- Tak naprawdę wszystko zależy od meczu, od tego z kim gramy. W niektórych spotkaniach oddaję wiele rzutów z dystansu, ale to wszystko uzależnione jest od przeciwnika. Jeśli jest taka potrzeba to mogę grać więcej na obwodzie. Tak właśnie było w meczu z Turowem Zgorzelec, gdzie razem z trenerem doszliśmy do wniosku, że będę bardziej potrzebny drużynie na dystansie. To nie jest tak, że trener Niedbalski zmienił moją rolę, to po prostu zależy przeciwko komu gramy.
Lepiej się jednak czujesz pod koszem, czy na dystansie?
- Nie ma tak naprawdę dla mnie różnicy, czy gram lepiej pod koszem, czy na obwodzie. Uważam, że może nieco za często przebywam na obwodzie. Muszę pomóc zespołowi w walce na deskach, bo taka jest rola środkowego.
Zapewne na długo zapamiętasz spotkanie z Turowem Zgorzelec, kiedy aż sześciokrotnie trafiłeś z dystansu.
- To prawda. Świetnie się czułem w tamtym spotkaniu. Jednakże, kiedy spojrzysz na moje statystyki z kariery to w każdym sezonie rzucałem z dystansu z ponad 40% skutecznością. To nie jest tak, że ja nie umiem rzucać z dystansu, ale wszystko uzależnione jest od formy.
Wspomnieliśmy już o odejściu Tabaka, ale później opuścił was także Zamojski. Spodziewałeś się przed sezonem, że będziecie musieli zmagać się z takimi problemami?
- Nie spodziewałem się takich kłopotów, aczkolwiek agent mówił mi, że mogą pojawić się drobne problemy. Mieliśmy pewne kłopoty, ale na tę chwilę wszystko jest w porządku. Na pewno szkoda, że straciliśmy takiego strzelca jakim był Zamojski, ale musimy sobie radzić bez niego.
Słyszałem od wielu ludzi, że kompletnie nie zważałeś na te kłopoty, które były i cały czas bardzo mocno pracowałeś. To prawda?
- Jesteśmy profesjonalistami i musimy być przygotowani na takie sytuacje. Przyjmuję taką zasadę, że jeśli mam coś robić na poważnie to zawsze daję z siebie 100%. Nie było tak, że przychodziłem na treningi i narzekałem. Takie coś nie ma kompletnie sensu. Jeśli nie chcesz czegoś robić, to nie rób tego wcale.