Trener Kevin McHale nie ma zbytnio przekonania do litewskiego zawodnika i rzadko korzysta z usług Donatasa Motiejunasa. Dla byłego gracza Asseco Prokomu Gdynia było to dopiero 18. spotkanie w barwach Houston Rockets. Jednak ten mecz na długo zostanie zapamiętany przez Litwina, bo jeszcze nigdy nie udało mu się osiągnąć podwójnej zdobyczy.
Prawdę mówiąc mało wskazywało na to, że Motiejunas w ogóle w tym spotkaniu się pojawi. Wydawało się, że jedynym możliwym scenariuszem na to, żeby Litwin "zagościł" w tym meczu będzie wysoka różnica punktowa jednej z drużyn. Czynnikiem sprzyjającym takiemu rozwiązaniu był fakt, że James Harden doznał kontuzji. Lider ekipy z Teksasu ma drobne problemy z kostką.
Jednakże "Rakiety" radziły sobie całkiem dzielnie bez swojego lidera. Warto odnotować szaloną pierwszą kwartę, w której obie drużyny zdobyły aż 74 punkty! Sami Cliipers uzyskali ich aż 46!
Motiejunas pojawił się na boisku pod koniec trzeciej kwarty i szybko wpisał się na listę strzelców. Był aktywny, a co więcej przyczynił się do tego, że "Rakiety" odrobiły część strat. Trener McHale widząc dobrą postawę Motiejunasa na boisku, postanowił sprawdzić go w większym wymiarze czasowym.
Litwin w ciągu 15 minut zdobył 13 punktów (5/8 z gry). Dołożył także 3 zbiórki i 2 asysty. Jego drużyna przegrała z Los Angeles Clippers 96:106.