Wszystko obróciło się na korzyść - wywiad z Nikolą Vasojeviciem, graczem Anwilu Włocławek

- W pewnym momencie trener Kamiński powiedział mi, że widzi mnie w swoim zespole, ale potem zmienił decyzję. Na szczęście wszystko obróciło się na moją korzyść - mówi w wywiadzie Nikola Vasojević.

Michał Fałkowski: Nikola, chciałbym zacząć naszą rozmowę od takiej sprawy: pamiętasz co robiłeś dwudziestego października poprzedniego roku?

Nikola Vasojević: Tak, jeśli się nie mylę byłem wówczas koszykarzem Rosy Radom i graliśmy z Anwilem tutaj w Hali Mistrzów.

Pamiętasz jak tamto spotkanie się zakończyło?

- Oczywiście, wygraliśmy tamten mecz! To było dla nas bardzo istotne zwycięstwo ponieważ wcześniej przegraliśmy kilka spotkań i atmosfera nie była zbyt dobra. Na szczęście we Włocławku zagraliśmy bardzo dobre zawody. To było dla mnie dobre spotkanie. Ważniejsze jednak jest to, że po prostu udało się wygrać tamte zawody. Razem z moimi kolegami zagraliśmy bardzo skutecznie i sprawiliśmy nie lada sensację.

Co byś powiedział, jakbyś zareagował, gdybym wówczas powiedział ci, że za kilka miesięcy będziesz graczem Anwilu Włocławek?

- Z pewnością byłbym bardzo zdziwiony, że coś takiego w ogóle mogłoby mieć miejsce. Dla mnie Włocławek i gra w Anwilu to wielkie wyzwanie. Jestem usatysfakcjonowany wszystkim, co mnie dotychczas spotkało w zespole i myślę, że to będzie wielka przyjemność grać w tej drużynie z tymi zawodnikami.

Krótko przed tym jak stałeś się graczem Anwilu, przestałeś grać dla Rosy Radom. Jak to w ogóle się stało, że zmieniłeś kluby w trakcie sezonu?

- Po pierwsze, kiedy przybyłem do Rosy trenował nas Mariusz Karol, który na mnie stawiał. Grałem dużo, grałem dobrze, ale gdy zmienił się trener, zmieniła się też koncepcja. Nowy szkoleniowiec zakontraktował innych zawodników, zagranicznych zawodników i choć na początku rotował nami wszystkimi, ja z tej rotacji wypadłem i sytuacja stała się dla mnie gorsza. Na szczęście wszystko obróciło się pozytywnie - teraz jestem w Anwilu i jest mi tylko przykro z tego powodu, że jestem tutaj bo kontuzji doznał inny zawodnik. Czasami jednak tak się dzieje, a ja mam nadzieję, że on szybko wróci do zdrowia.

Nie przeszkadza ci fakt, że gdyby Arvydas Eitutavicius nie doznał kontuzji, ciebie nie byłoby w Anwilu?

- Prawdopodobnie tak, ale takie jest życie. Trener Milija Bogicević mówił mi jeszcze przed transferem do Anwilu, że może kiedyś w przyszłości chciałby mnie w swoim zespole. I gdy okazało się, że nie gram już w Rosie, a Anwil potrzebuje nowego gracza, trener zadzwonił do mojego agenta i osiągnęli porozumienie.

Trener Wojciech Kamiński łatwo zrezygnował z twoich usług na korzyść koszykarza amerykańskiego. Był to dla ciebie w pewnym sensie szok, że podjął taką decyzję?

Zapraszamy na nasz facebookowy koszykarski profil --->>>

- Najpierw byłem bardzo zaskoczony, że podjął taką decyzję, ponieważ chwilę wcześniej wielokrotnie mówił mi, że będę grał dla Rosy, że widzi mnie w swoim zespole. Ostatecznie jednak zmienił swoją wizję, a ja mogę tylko życzyć mu wszystkiego dobrego. Szanuję go, ale teraz to już nie moja sprawa.

Mówi się, że nie wszyscy zawodnicy pasują do wszystkich zespołów i czasami jeden gracz gra dobrze w jednym klubie, a w drugim nie może się odnaleźć. Zgodzisz się?

- Tak, myślę, że tak można powiedzieć. Czasami grasz dobrze np. w zespole z twojego miasta, potem idziesz gdzieś indziej i nie możesz się odnaleźć. To normalne.

Poruszam ten wątek, ponieważ chcę zapytać czy lepiej pasujesz do systemu gry Anwilu niż Rosy?

- Myślę, że Anwil może mi lepiej pasować. Wszystko zaczyna się jednak od ciężkiego treningu, a ja we Włocławku zamierzam pracować naprawdę mocno również z tego względu, że na mojej pozycji gra jeden z najlepszych rozgrywających w tej lidze. To dla mnie wielka przyjemność, że możemy grać razem, że mogę się od niego uczyć i myślę, że razem będziemy stanowić dobrą kombinację.

Mówisz o Krzysztofie Szubardze. Pamiętasz go z poprzednich meczów?

- Oczywiście, grało się przeciwko niemu bardzo ciężko, a teraz bardzo ciężko się przeciwko niemu trenuje. To dla mnie wielka szansa na rozwój. Krzysiek na pewno jest silniejszy fizycznie, a do tego jest już bardzo doświadczonym koszykarzem, na pewno bardziej doświadczonym ode mnie. Tym samym mam nadzieję, że nauczę się czegoś od niego. Także poza boiskiem, bo on jest również liderem szatni i kreuje bardzo dobrą atmosferę.

Jak ważny, przy podpisywaniu kontraktu, był dla ciebie fakt, że trener Milija Bogicević również jest Serbem?

- Przede wszystkim nie znałem go z wcześniejszych lat, ale słyszałem o nim wiele dobrego. Jestem zadowolony z tego, że mogę z nim pracować. Oczywiście czasami jest łatwiej, bo gdy czegoś nie rozumiem, to wówczas może wytłumaczyć po serbsku i to jest dla mnie rzeczywiście komfortowa sytuacja.

Ostatnio zadebiutowałeś w zespole Anwilu w przegranym spotkaniu z Treflem Sopot. Jakie odczucia po tym spotkaniu? Byłeś troszeczkę zestresowany debiutem?

- To było bardzo ważne spotkanie dla nas i niestety je przegraliśmy. Nie graliśmy zbyt dobrze, popełniliśmy trochę strat, myślę, że wpływ na to mieli również fani, którzy kibicowali nam wspaniale, ale również wywarli trochę presji i dlatego nie graliśmy tak, jak moglibyśmy. Ja osobiście zagrałem tylko siedem-osiem minut, to był dopiero mój pierwszy mecz, zaledwie po kilku treningach, więc nie znałem wszystkich zagrywek. Myślę, że nie było ani dobrze, ani źle. Wiem, że mogę grać lepiej i myślę, że będę pokazywał to w kolejnych spotkaniach.

Niestety przegraliście tamten mecz, ale kalendarz ułożył się w ten sposób, że już w niedzielę gracie z tym samym zespołem w Tauron Basket Lidze. Jaki macie plan na to spotkanie?

- W ostatnich dniach mocno przygotowujemy się właśnie pod to spotkanie, ale myślę, że to spotkanie będzie tym trudniejsze, gdyż Trefl wygrał właśnie Puchar Polski i jest na fali wznoszącej. Musimy zagrać spokojną, poukładaną koszykówkę i wtedy mamy szanse na zwycięstwo. Nie chciałbym mówić o tym czy wygramy, czy przegramy, ale powiem tak - mam nadzieję, że zaskoczymy ich w ich hali.

Komentarze (0)