Wiktor Grudziński: Ufam trenerowi

Stargardzianie po emocjonującym meczu pokonali Akademików z Kutna. O swojej, nietypowej jak na centra, broni w ostatniej minucie przypomniał kapitan gospodarzy.

Spójnia Stargard Szczeciński przegrywała z AZS WSGK Polfarmex Kutno 75:76. Wtedy trzypunktowym rzutem popisał się Wiktor Grudziński. Przed sobotnim meczem stargardzki kapitan miał na swoim koncie 11 takich trafień na 26 wykonywanych rzutów. W ostatnich spotkaniach ta statystyka nie ulegała jednak poprawie aż do kluczowego momentu sobotniej rywalizacji.

- Przede wszystkim chciałem podziękować trenerowi Purwinieckiemu za to, że zaufał mi w końcówce. Wpuścił mnie na tak ważny fragment meczu, w którym decydowały się jego losy. Niezmiernie się z tego cieszę. Pniemy się w górę i cały czas gonimy. Walczymy o pierwszą szóstkę. Przed nami mecze, które jesteśmy w stanie wygrać - powiedział autor "złotego rzutu".

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Do najciekawszej końcówki w stargardzkiej hali w tym sezonie mogło jednak nie dojść. Spójnia uzyskała 15 punktów przewagi w trzeciej kwarcie i nawet doświadczeni obserwatorzy basketu zaczęli się zastanawiać, jaką różnicą skończy się ten pojedynek. To przyjezdni byli w trudnej sytuacji, a jednak zdołali powrócić do walki o końcowy tryumf. - Wkradło się rozluźnienie. Myśleliśmy już, jaka będzie przewaga na koniec meczu. To jednak klasowy zespół. Nie poddał się do końca. Grał z charakterem. Trafili ważne punkty i kilkanaście sekund przed końcem wygrywali. Byliśmy wtedy w bardzo ciężkiej sytuacji, ale udało się przełamać ten impas i cieszymy się ze zwycięstwa - przyznał Grudziński.

Doświadczony zawodnik od kilku spotkań jest zmiennikiem Łukasza Ratajczaka. Jak radzi sobie z nową sytuacją? - Odpowiada mi każda rola pod warunkiem, że będziemy wygrywać mecze. Rozmawiałem z trenerem Purwinieckim. Uważam, że jestem doświadczonym zawodnikiem i potrafię sobie poradzić z taką rolą w zespole. Ufam trenerowi. To, co robi w tym sezonie, jak nas podniósł z tego wielkiego marazmu. Nikt z nas nie wierzył, że możemy osiągnąć jeszcze jakiś sukces. Ta zmiana sprawiła, że wygrywamy. To jest piękne. Byłbym niepoważną osobą, gdybym obrażał się z tego powodu - wyjaśnił. - Wiadomo, że gdy zawodnik wychodzi w pierwszej piątce to dla niego wyróżnienie. Gram już tyle w koszykówkę, że dla mnie to nie jest problem, a tym bardziej, gdy zespół wygrywa - dodał.

Źródło artykułu: