Karol Wasiek: To był najtrudniejszy tydzień dla Asseco Prokomu Gdynia w tym sezonie?
Łukasz Koszarek: Na pewno był to bardzo trudny tydzień, ale pod względem mentalnym. Zawsze trudno jest się odnieść do niektórych sytuacji, szczególnie, że ta sytuacja zmieniła się, jak w kalejdoskopie. Wiadomo, że każdy ma jakieś problemy i trzeba w życiu być na wszystko przygotowanym. Takie jest życie i nikt tutaj nie ma do nikogo pretensji, że tak to się stało. Po prostu w życiu trzeba się nauczyć do wszystkiego podchodzić z pokorą.
Jak na tę chwilę wygląda ta sytuacja?
- Wszyscy zostają w drużynie i staramy się walczyć o mistrzostwo.
Jak wyglądało to spotkanie, na którym wspólnie podjęliście decyzję o pozostaniu?
- Myślę, że każdy wiedział, jaka sytuacja, ale po części była to indywidualna decyzja każdego zawodnika. Z jednej strony każdy chciałby tutaj, ale wiadomo, że to też jest nasza praca. To była trudna, ale właściwa decyzja.
Były jakieś rozmowy z działaczami, jakieś zapewniania?
- Nie było jeszcze żadnych rozmów, ale na tę chwilę wygląda to tak, że wszyscy pozostają w Asseco Prokomie Gdynia.
Czyli Łukasz Koszarek do Włoch się nie wybiera?
- Nie, nie wybieram się. Była tam jakieś sygnały, ale to wszystko poza mną się odbywało. Mój agent o tym rozmawiał. Ja bardziej koncentruję się na sprawach przyziemnych.
A z Polski się ktoś odzywał do Łukasza Koszarka?
- Nie, nikt z Polski się nie odzywał do mnie.
A umiesz się w pełni skoncentrować na wydarzeniach parkietowych, w momencie gdy jest tyle informacji dookoła drużyny?
- Nie do końca jest dobrze dla drużyny, kiedy tych informacji jest za dużo i wskazujących na to, że może być to końcówka tego klubu. Póki co trzeba koncentrować się z dnia na dzień i to nam się udało w niedzielnym meczu w pełni, bo zagraliśmy niezły mecz.
To smutna wiadomość dla polskiej koszykówki, że taki klub ma się ku końcowi. Pamiętam, jak przychodziłeś do Asseco Prokomu i mówiłeś, że będzie to dla ciebie szansa na rozwój, a tutaj po roku trzeba będzie najprawdopodobniej się pakować i szukać nowego klubu.
- To na pewno jest smutne, ale nie róbmy pogrzebu, póki mamy szanse na mistrzostwo. Nasza dobra gra i niespodziewany sukces na koniec roku może sprawić to, że nie trzeba będzie płakać po Asseco Prokomie, bo ten klub będzie cały czas istniał.