Jakub Artych: Co się stało z MOSiR-em Krosno? Wasza porażka z Politechniką Poznań była z pewnością największą niespodzianką 24. serii gier.
Marcin Salamonik: Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie w obronie, byliśmy dużo wolniejsi od przeciwnika, daliśmy im zbyt wiele swobody w ataku. Nikt z nas nie spodziewał się takiego scenariusza w tym meczu. Ale prawda jest taka, że nawet przez chwilę, jak dobrze pamiętam, nie prowadziliśmy, więc to zespół z Poznania prowadził grę, a my ich cały czas goniliśmy.
Wielu kibiców zarzuca krośnianom zlekceważenie rywala. Czy faktycznie momentami brakowało wam koncentracji?
- Zabrakło koncentracji na początku spotkania. Daliśmy się przeciwnikowi rozegrać, zbyt dobrze weszli w mecz, poczuli, że mogą coś ugrać i wykorzystali to. Później było już ciężko ich zatrzymać.
Goście z Poznania szczególnie zdominowali was na tablicach. Myślisz, że zbiórki okazały się kluczowym elementem, który przesądził o porażce?
- Myślę, że była to jedna z przyczyn. Wiedzieliśmy, że trzeba uważać na Adama Metelskiego bo bardzo dobrze gra na tablicach, ale nie udało się nam go zatrzymać. Na porażkę złożyło się wiele czynników, a przegrana zbiórka była jedną z nich.
Mimo wpadki z beniaminkiem, MOSiR plasuje się na trzecim miejscu w rozgrywkach. Biorąc pod uwagę słabszą dyspozycję AZS Kutno myślisz, że jesteście w stanie zakończyć rundę zasadniczą na 2 miejscu?
- Na tę chwilę będzie to bardzo trudne. Musimy się skupić na obronie miejsca w pierwszej 4, co łatwe nie będzie, bo nie pamiętam sezonu, gdzie były tak małe różnice punktowe między zespołami. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu.
Uważasz, że na chwilę obecną Śląsk Wrocław jest poza zasięgiem pozostałych drużyn na zapleczu TBL?
- Uważam, że ze Śląskiem można grać jak z równym, ale trzeba mieć naprawdę dobry dzień. Ostatnio pokazały to zespoły z Dąbrowy Górniczej i z Pruszkowa. Śląsk ma mocny zespół, ale w play offach nie będzie mu łatwo.
W najbliższą sobotę ekipa z Krosna spotka się w Toruniu z miejscowym SIDEnem. Jaki to może być mecz?
- Typowy mecz walki. My zrobimy wszystko, żeby zmazać plamę po ostatnim meczu. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza, niż nasza wygrana. Natomiast Toruń cały czas walczy o play offy, więc każde zwycięstwo jest im potrzebne.
Jakie są mocne strony torunian? Czy zawodzący w tym sezonie SIDEn może zagrozić MOSiR-owi?
- Mają ciekawy, silny skład, ale nie grają na miarę swoich możliwości. My natomiast musimy się teraz skupić na sobie i na wyeliminowaniu błędów, które zdecydowały o ostatniej porażce.
Do zakończenia rundy zasadniczej pozostało tylko 6 spotkań. Macie swojego "wymarzonego" rywala w pierwszej rundzie play-off?
- Nie kalkulujemy. Liga jest taka, że 1-2 porażki i można wypaść z 8. Do każdego spotkania musimy teraz podchodzić, jakby to był mecz o wszystko. Limit wpadek już wyczerpaliśmy w tym sezonie i na kolejne porażki nie możemy sobie po prostu pozwolić.
13 lutego skończyłeś 30 lat. Jakie są twoje koszykarskie cele i marzenia na najbliższe lata?
- Celem jest granie cały czas na solidnym, wysokim poziomie w czołowych zespołach ligi. Na marzenia koszykarskie to już chyba za późno. Podstawą jest to, żeby omijały mnie kontuzje i dopisywało zdrowie, a wtedy będzie wszystko dobrze.