Do Bourges ekipa Wisły Can Pack Kraków pojechała bez Cristiny Ouviny, a występ Alany Beard stał pod wielkim znakiem zapytania. Jako że w Eurolidze występować nie może Erin Phillips, rotacja na obwodzie praktycznie nie istniała.
Dlatego też duża odpowiedzialność spadła m.in. na Paulinę Pawlak. Kapitan Białej Gwiazdy spędziła na parkiecie pełne 40 minut, a swój występ jak najbardziej może zaliczyć do udanych. 14 punktów (5/7 z gry, 3/3 z linii rzutów wolnych), 6 zbiórek i 5 asyst - to dorobek rozgrywającej mistrzyń Polski, dla której był to najlepszy mecz w Eurolidze od 31 października.
- Jestem bardzo szczęśliwa, że udało nam się wygrać ten mecz - ocenia.
Wisła Can Pack Kraków wygrała w niezwykle dramatycznych okolicznościach, bowiem o jej sukcesie zadecydowały ostatnie sekundy i skuteczna akcja niezawodnej Tiny Charles. Początkowa faza meczu nie wskazywała jednak na to, że w Bourges może dojść do happy endu, bowiem po pierwszej kwarcie mistrzynie Polski traciły do rywalek już 12 "oczek".
- Bourges to naprawdę dobry zespół, który gra bardzo twardo w defensywie. Nam jednak udało się znaleźć sposób na to, jak grać przeciwko nim - komentuje Pawlak. - Nawet w momencie, kiedy nasza pierwsza kwarta była naprawdę zła, wiedziałyśmy, że musimy tak grać, żeby wygrać.
Jako że wygrana w Bourges przybliża mocno Wisłę Can Pack do gry w Final Eight, to trener Jose Ignacio Hernandez przestrzega przed hurraoptymizmem. - Musimy grać dalej dobrze w defensywie i zobaczymy co wydarzy się w piątek. Bourges to zespół, przeciwko któremu zawsze gra się bardzo ciężko - bez znaczenia, gdzie odbywa się mecz - ocenił Hiszpan.