W Kutnie nikt nie spodziewał się wyrównanego spotkania. Zwłaszcza, że wśród gości zabrakło z powodu pauzy za piąte przewinienie techniczne w tym sezonie najlepszego strzelca I-ligowych parkietów, czyli Mateusza Bierwagena. Gospodarze także grali osłabieni brakiem dwójki rezerwowych graczy, ale ich strat w niczym nie można było porównać do ich przeciwników.
Po pierwszej kwarcie zanosiło się na wyżej wspomniany scenariusz. Ale w kolejnych fragmentach coraz lepiej radzili sobie bydgoszczanie, a zwłaszcza młodzi obrońcy Piotr Robak i Adrian Barszczyk. Gościom jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy udało się zmniejszyć straty do zaledwie trzech oczek (44:41). To zwiastowało bardzo ciekawą drugą połowę.
I tak rzeczywiście było, gdyż AZS w niektórych momentach minimalnie przegrywał 56:57 i 64:65. Później sprawy w swoje ręce wzięli liderzy gospodarzy. - To był dzień graczy obwodowych. Kutnianie wręcz nas zabili swoimi skutecznymi rzutami zza linii 6,75 centymetrów. Nie mogliśmy powstrzymać w ataku Szymona Rducha i Wojciecha Glabasa oraz Jakuba Dłuskiego - mówił po meczu w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener gości Jarosław Zawadka.
Dodatkowo z powodu czterech fauli całą drugą połowę na ławce przesiedział skrzydłowy "Asty" Sebastian Laydych. Ponadto na dwie minuty przed końcem faulowani gracze AZS skutecznie wykonywali rzuty wolne, a ważną zbiórkę w ataku przy wyniku 87:84 na dwadzieścia sekund przed końcem zaliczył wspomniany Szymon Rduch. To przesądziło o sukcesie "Akademików".
AZS WSGK Polfarmex Kutno - Franz Astoria Bydgoszcz 93:84 (21:11, 23:30, 17:24, 32:19)
AZS: Bręk 29, Glabas 18, Dłuski 15, Rduch 13, Jakóbczyk 12, Małecki 4, Kobus 2, Szwed 0.
Astoria: Robak 19, Szyttenholm 19, Fraś 12, Małgorzaciak 12, Barszczyk 8, Laydych 7, Lewandowski 7, Andryańczyk 0, Szafranek 0.