Trefl Sopot wyszedł z inicjatywą zorganizowania specjalnej konferencji prasowej, na której pierwotnie mieli pojawić się ze strony gdyńskiej Andrzej Adamek i Przemysław Zamojski. Z kolei Trefl Sopot mieli reprezentować Filip Dylewicz, Mariusz Niedbalski oraz wiceprezes Marcin Kicior. Do godziny 13:55 (początek o godzinie 14) wydawało się, że właśnie w takim składzie odbędzie się konferencja prasowa. Jednak w ostatnim momencie zdanie zmienił Zamojski (były gracz Trefla Sopot), któremu jak się dowiedzieliśmy plany pokrzyżowały sprawy rodzinne.
Z tego faktu bardzo niezadowoleni byli licznie zgromadzeni dziennikarze. Z tej sytuacji zakpił nawet trener Niedbalski, który ironicznie dopytywał się, gdzie jest Zamojski. - Słyszałem, że miał być z nami Przemek Zamojski. Czy on w tej chwili trenuje rzuty wolne? - dopytywał się opiekun sopocian.
Trener Niedbalski dodał po chwili: - W głowach moich zawodników wciąż tkwi ten pierwszy mecz derbowy, nie zapomnieliśmy o nim. Prowadziliśmy siedmioma punktami na minutę przed końcem. Wydawało się, że wszystko mamy kontrolę. Trener Kemzura musiał się modlić, żebyśmy nie trafiali. Jego modły zostały wówczas wysłuchane. Mam nadzieję, że teraz niebiosa będą bardziej łaskawe dla nas - stwierdził trener Niedbalski.
- Czeka nas mecz walki, chcemy wykorzystać atut swojego parkietu i zrewanżować się za porażkę z pierwszej części sezonu. Najważniejsze, że wszyscy są zdrowi i głodni zwycięstwa. Oba zespoły wyjdą bardzo zmobilizowane. To będzie ważne spotkanie w perspektywie układu tabeli. Trzeba będzie zatrzymać Łukasza, ponieważ to będzie klucz do zwycięstwa - powiedział na konferencji prasowej Filip Dylewicz, kapitan Trefla Sopot.