Pojedynek ten był jednocześnie okazją do debiutu dla Artura Golańskiego, który przejął obowiązki pierwszego szkoleniowca po tym jak klub pożegnał Jose Ignacio Hernandeza. Jednak efekt "nowej miotły" nie zadziałał. Drużyna wykazała się dużą ambicją, lecz mimo tego musiała uznać wyższość rywalek, które najpierw odrobiły straty poniesione na starcie, a następnie już w końcówce przechyliły szalę zwycięstwa. - Zaczęliśmy naprawdę poprawnie, ale ciężko było utrzymać tak wysoki poziom przez pełne czterdzieści minut - komentował polski coach.
Miejscowe pierwotnie pewnie były nieco zaskoczone, gdyż nie potrafiły seryjnie punktować ani zaskoczyć Białej Gwiazdy. Generalnie dopiero w drugiej połowie osiągnęły właściwy sobie poziom i wtedy właśnie zakończyła się inicjatywa mistrzyń Polski. We znaki dawały im się Endene Miyemi oraz Celine Dumerc, dwie liderki teamu z zachodu Europy. - Przeciwniczki zanotowały bardzo dobre zawody - komplementował oponenta Golański.
Wobec przegranej wiślaczkom pozostaje walka o laury na krajowym podwórku. Niemniej tutaj łatwo wcale nie będzie. Zaraz po weekendzie ich formę w ramach fazy play off Ford Germaz Ekstraklasy sprawdzi AZS PWSZ Gorzów. Następnie krakowianki udadzą się do Polkowic, by stoczyć batalie o puchar Polski.
Pozytywną informację stanowi powrót Alana Beard, która wystąpiła we Francji i wydaje się, że wreszcie wyleczyła kontuzjowaną nogę.