Bartosz Półrolniczak: Mieliście szansę na fotel lidera po pierwszym etapie, rzeczywistość jednak zweryfikowała wasze plany.
Michał Michalak:
To był dla nas bardzo ciężki mecz. Daleki wyjazd plus bardzo groźna drużyna i efekt jest znany. Jezioro jest bardzo ciężkim rywalem, zwłaszcza na własnym parkiecie. Wygrali już nie jeden mecz z topową drużyną, sami niestety poczuliśmy to na własnej skórze. Dostosowaliśmy się do ich stylu i tempa gry, w obronie też nie zagraliśmy za dobrze i to złożyło się na to, że wygrali. Odskoczyli nam a my nie potrafiliśmy wrócić już do gry i dlatego wynik jest właśnie taki. Wygrał lepszy zespól w tym spotkaniu.
Jezioro grało bez Doaksa, mieliście na papierze sporą przewagę pod koszem, przegraliście jednak zbiórkę dość wyraźnie.
-
Daliśmy się rozkręcić podkoszowym Jeziora. Na pewno Dawid Przybyszewski zagrał świetne spotkanie i nic nie potrafiliśmy z tym zrobić. Sporo zbierali w ataku, mieli łatwe punkty z ponowień. Generalnie nasza gra w obronie była naprawdę kiepska. Gospodarze grali szybko, tak jak lubią. Dawało im to bardzo dużo łatwych punktów.
No właśnie, chyba nie spodziewaliście się, że Dawid Przybyszewski będzie w tym meczu grał na takim poziomie?
-
Zagrał wspaniały mecz. Czy się tego spodziewaliśmy? Pewnie nie, ale nie potrafiliśmy na to jakoś dobrze zareagować, to jest w tym wszystkim najważniejsze. On zagrał świetnie, ale każdy inny gracz dużo od siebie dołożył. Nasza obrona, a właściwie długimi fragmentami jej brak jeszcze się do tego przyczynił.
Miał na wasze podejście do meczu jakiś wpływ fakt, że mogliście wskoczyć na fotel lidera?
-
Przede wszystkim chcieliśmy wygrać, tak jak zawsze. Była możliwość zakończenia tej części rozgrywek na pierwszym miejscu, każdy o tym wiedział. Na pewno jakiś wpływ to miało, ale teraz nie ma sensu o tym rozmawiać. To już niestety nieaktualne...
Jezioro chyba w ogóle wam nie leży, w Sopocie dopiero pod koniec zapewniliście sobie wygraną.
-
Mają niewygodny styl i potrafią zaskoczyć każdego. W Tarnobrzegu niestety zaskoczyli również nas, ich szybki styl i nieobliczalność robią dużo zamieszania. Jeśli mają dzień i im wpada w ataku, tak jak w meczu z nami to ciężko coś z tym zrobić. Nakręcają się i wtedy są jeszcze bardziej na fali.
Macie sporo dobrych strzelców, nie zdziwiło was, że Jezioro sporo grało obroną strefową?
-
Byliśmy gotowi na taką ewentualność. Staraliśmy się rozbijać strefę. Rzut nam nie siedział jak zazwyczaj i to też był problem. Ciężej się zawsze wtedy gra. Gospodarze potrafili z tego skorzystać i taka obrona dawała im pozytywne skutki. W takich meczach trzeba nadrobić obroną. My tego niestety nie zrobiliśmy.
A jak oceniasz swoją rolę w drużynie? W ostatnim czasie widać, że trener obdarza cię sporym zaufaniem.
-
Doceniam to i bardzo mnie to cieszy. Ciężko jednak być zadowolonym gdy przegrywamy. Najważniejszy jest wynik drużyny, cała reszta to drugi plan. Jestem młodym zawodnikiem i na pewno muszę dużo pracować. Mam sporą rolę w tak mocnej drużynie, co tylko może motywować.
Zatem z perspektywy czasu możesz być zadowolony, że wybrałeś Trefla Sopot?
-
Zdecydowanie tak.
Różnice po pierwszym etapie są małe. Ta porażka to dla was dodatkowa motywacja, by pokazać w tym drugim etapie, że jesteście kandydatem do złota?
-
Każda porażka podrażnia ambicje. Mamy czwarte miejsce, ale małą stratę. Powalczymy na pewno w każdym meczu o dwa punkty. Chcemy uzyskać jak najlepsze rozstawienie przed play off. Wszystko jest na szczęście sprawą otwartą.
Wygraliście już Superpuchar a także Puchar Polski. Sprawia to w jakiś sposób, że macie teraz większy komfort gry?
-
Dla mnie nie ma to znaczenia. Liga to jest najważniejsza sprawa. Tamte rozgrywki to takie można powiedzieć dodatki dla nas. Miło było je wygrać, ale liga to dla nas priorytet. Na pewno nie osiądziemy na laurach i powalczymy o dobry wynik.
Kto twoim zdaniem będzie waszym głównym rywalem w walce o ten dobry wynik, doceniasz jakąś drużynę szczególnie?
-
Nie, myślę, że trzeba uważać na całą górną szóstkę. Zespoły są w tym sezonie bardzo wyrównane i każdy może w sumie zaskoczyć. Ciężko coś przewidywać, zobaczymy jak się to wszystko rozwinie.
Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że to Jezioro chciało bardziej wygrać?
-
Może nie tyle bardziej chcieli, bo my też chcieliśmy. Oni to po prostu pokazali. Ich walka i zaangażowanie zrobiły swoje. Agresja w obronie nas do tej pory cechowała, z Jeziorem nie pokazaliśmy takiej woli walki. Może dlatego, że ciężko nam się grało, również była to zasługa gospodarzy.
- Jezioro powalczy w dolnej szóstce, myślisz, że spotkacie się jeszcze w play off?
-
W tej szóstce też są małe różnice, pewnie zadecydują bezpośrednie mecze. Nie można wykluczyć żadnego rozwiązania. Jezioro to dobry zespół, który stać na awans do ósemki.